W ubiegłym tygodniu udało się doprowadzić do uzgodnienia szczegółów europejskiego Funduszu Ożywienia, którego wartość zbliży się do 700 mld euro. Bardziej sceptyczne kraje wywalczyły zwiększenie sumy pożyczek kosztem grantów, ale i tak będzie to ogromny transfer środków w ramach Unii. To pomaga notowaniom euro, ponieważ wraz z agresywną polityką EBC (która jest pewną formą redystrybucji dochodu tylnymi drzwiami) zmniejsza ryzyko powtórki kryzysu zadłużenia z lat 2011-2012. Wtedy rentowności długu Hiszpanii czy Włoch sięgały 6-7% i przy dzisiejszych poziomach długu choćby zbliżenie się do tych wartości oznaczałoby katastrofę. Dla porównania obecna rentowność włoskiej 10-latki to ok. 1%.
Drugim czynnikiem napędzającym wzrosty EURUSD jest ogrom płynności dostarczany przez banki centralne, powodujący odpływ od dolara. Najlepiej widać to w ostatnich dniach w notowaniach metali szlachetnych – cena złota w ujęciu dolarowym osiągnęła historyczny rekord, zaś srebro w ciągu tygodnia podrożało o ponad 20%. W tym tygodniu czeka nas decyzja Fed (środa) i rynek jest pewien, że amerykański bank centralny przynajmniej utrzyma dotychczasową politykę. Jednocześnie Republikanie zapowiadają przedstawienie szczegółu kolejnego parkietu fiskalnego przewidującego ponownie czeki dla gospodarstw domowych (wybory w USA już 3 listopada). To wszystko sprawia, że pomimo coraz trudniejszej sytuacji epidemiologicznej nastroje rynkowe pozostają bardzo dobre, a to szkodzi dolarowi.
Ciekawie prezentuje się sytuacja w notowaniach USDPLN. Para po gwałtownych spadkach dotarła do strefy wsparcia w okolicach 3,73-3,75. Przy tych poziomach dolar nadal jest długoterminowo przewartościowany, ale w krótkim terminie bardzo wyprzedany. W poniedziałek o 9:45 kosztował 3,7640 złotego, euro 4,4050 złotego, frank 4,1003 złotego, zaś funt 4,8273 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB