Z kolei rentowność obligacji dziesięcioletnich zanotowała historyczne minimum blisko 1,11 proc., a warszawskie indeksy giełdowe wróciły do poziomów z kwietnia.
Ze względu na utrzymującą się awersję do ryzyka na świecie oraz pogarszającą się sytuację epidemiologiczną w Europie inwestorzy preferują bezpieczne przystanie. Wiąże się to z wyprzedażą akcji i walut, zwłaszcza na rynkach rozwijających się. Niemal tak samo jak na wyniki głosowania za oceanem inwestorzy czekają na kolejne obostrzenia wprowadzone przez europejskie rządy. Powtórny twardy lockdown jeszcze kilkanaście dni temu wydawał się mało prawdopodobny, a dziś obowiązuje już w Irlandii i Francji. Na kolejne ograniczenia przygotowują się Niemcy i Brytyjczycy.
W trakcie marcowej wyprzedaży indeksy giełdowe oddały ponad 20 proc. swojego dorobku. W ciągu ostatnich pięciu sesji spadki w Europie przekroczyły już nawet 8 proc., a waluty krajów rozwiniętych osłabiły się do dolara (najsilniej norweska korona). Jednak w tym roku o miano najgorszej waluty biją się turecka lira oraz brazylijski real. Obie osłabiły się względem dolara o blisko 30 proc. Próg 20-proc. deprecjacji względem amerykańskiej waluty osiągnęły też argentyńskie peso i rosyjski rubel. Z kolei na drugim biegunie znajdują się waluty państw z dalekiej Azji – filipińskie peso, dolar Tajwanu i chiński juan, który zyskały do dolara ponad 4 proc.