Ciężko chyba wyobrazić sobie gorszą politykę gospodarczą. Bank centralny drukuje pieniądz, a rząd rozdaje go obywatelom, przy okazji tratując kluczowe mechanizmy stanowiące podwaliny gospodarki rynkowej. A to nie Wenezuela czy Kuba, tylko USA, wyznaczające w wielu względach standardy prowadzenia polityki. Oczywiście jest kryzys i jest pandemia. Naturalnie wiele rodzin zostało poszkodowanych i nie może (nie z własnej winy) osiągać dochodów na poziomie sprzed pandemii i pomoc dla nich jest oczywista. Można było ją dostarczyć w sposób promujący długofalowo aktywność gospodarczą. Wygrał populizm i interesy elit.
Rynki jednak mają to do siebie, że żyją chwilą, a to jest wyjątkowo korzystna. W praktyce giełdowej jest coś takiego jak frontrunning, który jest często zakazany. Polega on na zakupie akcji, jeśli wiemy, że ktoś dane akcje będzie kupować w niedalekiej przyszłości. Dokładnie taki schemat obserwujemy w tym tygodniu – oczekuje się, że spora część z wysłanych czeków trafi na giełdę, a zatem bardziej wytrawni gracze próbują ten ruch wyprzedzić (i być może będą tymi, którzy odsprzedadzą je mniej świadomym inwestorom drożej po kilku tygodniach). Efekt to nowe rekordy na indeksach Dow Jones in S&P500, a także powrót dzikiej spekulacji na spółce GameStop.
Decyzja EBC była nieco w cieniu procesów opisanych wyżej. Bank obiecał przyspieszyć tempo skupu aktywów, wskazując, że w ramach PEPP będzie skupywać obligacje o wartości 50-100 mld euro. Dodatkowo skupywane jest stale 20 mld miesięcznie. Da to zatem łącznie 70-120 mld euro miesięcznie, co oczywiście jest ogromną kwotą, ale nie większą niż EBC skupował średnio przez ostatni rok (ok. 100 mld euro miesięcznie). Czy zatem to wystarczy? To zależeć będzie od perspektyw wzrostu inflacji – EBC widzi ją sporo poniżej celu.
Piątek przynosi bardzo wiele publikacji makroekonomicznych, ale większość z nich będzie nieistotna. Rynki zwrócą uwagę na inflację producencką w USA (14:30) oraz oczekiwania inflacyjne, będące częścią badania sentymentu konsumentów (16:00). Początek piątkowego handlu przynosi wyraźne umocnienie dolara, a złoty zauważalnie traci. O 8:25 euro kosztuje 4,5945 złotego, dolar 3,8446 złotego, frank 4,1450 złotego, zaś funt 5,3662 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB
[email protected]