Z drugiej strony sytuacja pod względem koronawirusa na świecie pogarsza się, co może niektóre rejony skłonić do nakładania dalszych restrykcji, a banki centralne do dalszego wspierania ożywienia gospodarczego. Co wobec tego może zrobić Fed czy również Ludowy Bank Chin?
Oczekuje się, że w środę Bank Rezerw Nowej Zelandii zdecyduje się na podwyżkę stóp procentowych o 25 punktów bazowych. Prawdopodobnie nie będzie to jednak jedna podwyżka, a raczej cykl podwyżek, który może doprowadzić do dalszego umocnienia się lokalnego dolara. Warto jednak wspomnieć, że w ubiegłej dekadzie RBNZ decydował się na przedwczesne podwyżki, czym płacił później zbyt niską aktywnością czy niską inflacją. Na ten jednak moment szaleństwo cen konsumpcyjnych, a przede wszystkim na rynku nieruchomości skłania bank do szybszego działania. Na ten moment nie widać jednak perspektyw do tego, żeby inne banki poszły bardzo szybko w ślady za RBNZ. Sam ruch w Nowej Zelandii nie jest również pewny, biorąc pod uwagę koronawirusa. Wystarczy wspomnieć o coraz większych restrykcjach np. w Australii. Koronawirus uderza również w aktywność w Chinach. Bardzo duży spadek dynamiki produkcji przemysłowej pokazuje, że ożywienie w Chinach maleje w zastraszającym tempie, co może generować potrzebę wsparcia ze strony banku centralnego. Nie wykluczone, wobec tego, że Ludowy Bank Chin zdecyduje się na luzowanie polityki monetarnej w postaci kolejnej obniżki stopy rezerw obowiązkowych. To mogłoby doprowadzić do odbicia akcji kredytowej, której dynamika w ostatnich miesiącach znacząco zmalała.
Cały świat finansowy patrzy jednak na to, czy zmiana w postrzeganiu perspektyw polityki monetarnej zmieni się w Stanach Zjednoczonych. Wysoka inflacja, dobra sytuacja na rynku pracy wskazują na to, że Fed nie ma już argumentów, aby dalej nie widzieć problemów związanych ze zbyt mocnym ożywieniem. Z drugiej strony w piątek pojawiły się dane dotyczące indeksu zaufania konsumentów, który spadł najniżej od 2011 roku! Teoretycznie może to być wykorzystane przed Fed w celu podkreślenia potrzeby braku zmian, choć z drugiej strony wydaje się, że spadek zaufania konsumentów jest zdecydowanie przesadzony.
EURUSD znacząco odbił na koniec zeszłego tygodnia. Z perspektywy polskiego złotego działania Fed mogą mieć kluczowe znaczenie. Nie tylko dlatego, że mocny dolar szkodzi złotemu na szerokim rynku, ale również dlatego, że zmiana polityki monetarnej w USA da zielone światło do możliwej podwyżki stóp procentowych w Polsce, nawet w tym roku. Po 9:00 za euro płaciliśmy 4,5239 zł, natomiast za dolara 3,8707 zł.
Michał Stajniak