Zakłócenia w globalnym łańcuchu dostaw są odczuwalne przez spółki na całym świecie. Niektóre firmy są do tego lepiej przygotowane niż konkurencja. A dla niektórych przedsiębiorstw jest to okres prawdziwych żniw, co widać po ich wynikach i rosnących notowaniach.
Ważna kwestia dla spółek
Firmy walczą z wąskimi gardłami w łańcuchach dostaw, ponieważ po pandemii wzrost popytu zbiegł się w czasie z nadrabianiem produkcji po przestojach wywołanych przez covid. Stawki frachtu wzrosły, gdy firmy spedycyjne, dostawcy usług logistycznych i porty z trudem nadążały za skokiem wolumenów w handlu.
Firmy coraz częścią informują o tym swoich akcjonariuszy. Podczas każdego sezonu wyników spółki wypowiadają się na tematy, które miały wpływ na ich wyniki w danym kwartale lub mogą mieć wpływ w kolejnych okresach. Obecnie wiele spółek zwraca uwagę na aspekty związane z łańcuchem dostaw. Z danych FactSet wynika, że wśród spółek z indeksu S&P 500 aż 342 zwracały uwagę na łańcuch dostaw w swoich raportach. Kwestia ta jeszcze nigdy nie była dla amerykańskich blue chips tak istota. Poprzedni rekord to 292 spółki, które odnosiły się do łańcucha dostaw w raportach za I kwartał 2020 r., kiedy rozpoczynała się pandemia koronawirusa, która zaburzyła światowy transport.
Z kolei według badania Deloitte „CFO Signals" ponad 40 proc. dyrektorów finansowych wskazuje, że braki lub opóźnienia w łańcuchu dostaw zwiększyły koszty ich firm o 5 proc. lub więcej, a 60 proc. stwierdziło, że tegoroczna sprzedaż została zmniejszona lub zostanie zmniejszona do końca roku z powodów logistycznych.
Specjaliści wskazują jednak, które spółki mogą radzić sobie lepiej od konkurencji. Jason Helfstein, analityk Oppenheimera, stwierdził, że problemy z łańcuchem dostaw mogą mieć ogromny wpływ na wiele spółek e-commerce w okresie świątecznym, kiedy starają się one sprowadzić towary z zagranicy.