Jesień ubiegłego roku była bardzo ciężka dla akcjonariuszy 11 bit studios. Jeszcze w połowie roku kurs znajdował się powyżej 600 zł, ale cały 2024 r. kończył w okolicach 170 zł, co oznaczało 68,5-proc. przecenę.
W pierwszych miesiącach tego roku notowania producenta gier zyskiwały, dochodząc nawet do poziomów z początku grudniowej wyprzedaży. Popyt z czasem jednak osłabł, a od połowy lipca do września kurs poruszał się w wąskim zakresie między 180 a 190 zł. Na przełomie września i października doszło co prawda do wybicia, ale w ostatnich dniach notowania powróciły w rejon wakacyjnej zmienności.
– Kurs od lipca porusza się ponownie w czytelnym prostokącie 175-190 zł. Ostatni test górnego ograniczenia, z próbą wybicia w kierunku 203 zł, nie został zrealizowany i zakończył się klasycznym "reversem". Akcjonariusze znów patrzą na wykres w minorowych nastrojach – kurs znalazł się pod średnimi 15/45/100, które ponownie pozostają względem niego w typowym układzie niedźwiedzim – komentuje Jacek Borawski, analityk Noble Securities. – Notowania dryfują pośrodku trzymiesięcznego, letniego pasma. Popyt gra w obronie, ale jak na razie jest to tylko próba przetrwania – w pudełku bez gry – przyznaje Borawski.
Jeśli podaż teraz przejmie inicjatywę, a kurs zejdzie poniżej lokalnej linii wsparcia, spółkę może czekać test dołka z grudnia ubiegłego roku, czyli okolic 149 zł. Poprzednio niżej tego poziomu notowania 11 bit studios były w 2017 r. W krótkim terminie nadzieją dla kupujących będzie z kolei wybicie ponad ostatni szczyt, a następnie potwierdzenie go – już jako wsparcia.