Marcin Skotniczny, prezes Software Mansion: Można pogodzić wzrost z dywidendą

W naszej branży nie ma oczywistych sposobów na reinwestowanie zysków, dlatego planujemy regularnie dzielić się nimi z akcjonariuszami – mówi Marcin Skotniczny, prezes spółki Software Mansion, która w piątek zadebiutuje na NewConnect.

Publikacja: 18.10.2023 18:42

Gościem Grzegorza Siemionczyka w środowym wydaniu „Prosto z Parkietu” był Marcin Skotniczny, założyc

Gościem Grzegorza Siemionczyka w środowym wydaniu „Prosto z Parkietu” był Marcin Skotniczny, założyciel i prezes Software Mansion. Fot. mat. prasowe

Foto: parkiet.com

Jaki jest cel wprowadzenia Software Mansion na giełdę?

Nasz debiut jest w zasadzie konsekwencją przyjętego przez nas programu motywacyjnego, który opiera się na akcjach dla pracowników. Ale nie odcinamy się od ewentualnych nowych możliwości, które giełda może nam zapewnić. Dostrzegamy też prestiż, z jakim wiąże się obecność na giełdzie.

Jaka część akcji spółki znajdzie się w obrocie?

Na razie wprowadzamy na rynek nieco ponad 16 proc. naszych akcji.

Jak rozumiem, te akcje są w większości w rękach pracowników i założycieli spółki. Nie obawia się pan niskiej płynności?

To prawda, bardzo mała część akcji jest w rękach osób niepowiązanych ze spółką. Ale nie mam wielkich obaw o popyt innych inwestorów na nasze akcje. Wiem, że są osoby zainteresowane dokupieniem walorów. Jeśli chodzi o podaż, może być trudniej. Sądzę jednak, że kurs akcji to wyreguluje.

Skąd pomysł, żeby program motywacyjny miał taką akurat formę? To byłby naturalny krok dla spółki giełdowej, ale rzadko się zdarza, żeby spółka wchodziła na giełdę w następstwie decyzji o programie motywacyjnym.

Podstawową wartością takiej firmy jak nasza jest zespół pracowników. Musimy więc o ten zespół dbać. Uważamy, że skoro to on tworzy naszą firmę, to powinien partycypować także w zyskach. Stąd pojawił się pomysł na przekazywanie pracownikom akcji.

Czy w niszy, w której państwo działają, rotacja pracowników jest większa niż ogólnie w branży IT? Intuicja podpowiada, że programiści znanych firm informatycznych mają większe przywiązanie do marki niż programiści z software house’ów, które nie tworzą produktów pod własną marką.

Rzeczywiście, intuicja tak podpowiada, ale moim zdaniem to nie jest zgodne z prawdą, przynajmniej w naszej firmie. Nie potrafię powiedzieć, jak wygląda rotacja w innych software house’ach, ale u nas rotacja jest bardzo mała, z czego jestem dumny. Nie przekroczyła na przestrzeni lat 5–6 proc. zatrudnionych. W dużych firmach technologicznych, jak Facebook i Google, które mocno ze sobą konkurują, rotacja potrafi być większa. W USA normą jest, że ambitni programiści zmieniają pracę raz na dwa–cztery lata.

Czy w ramach programu motywacyjnego pracownicy będą otrzymywali istniejące akcje, czy będą to zawsze walory z nowych emisji?

Aktualny plan, obowiązujący do kwietnia 2026 r., zakłada, że pracownicy będą otrzymywali akcje z nowej emisji. W związku z tym mamy w planach wyemitowanie akcji odpowiadających 4 proc. kapitału.

W tym roku wypłacili państwo udziałowcom 8,2 mln zł dywidendy, czyli 0,8 zł na akcję. Czy to będzie stała praktyka? Software Mansion będzie spółką dywidendową?

Taki mamy plan. Przyznaję, że w takiej działalności jak nasza nie ma zbyt wielu możliwości reinwestowania zysków. To nie oznacza, że tego nie robimy. Ale dopóki mamy takie marże jak dzisiaj, część zysku będziemy mogli podzielić między akcjonariuszy. Chciałbym, żebyśmy pozostali spółką dywidendową.

Software Mansion nie potrzebuje giełdy po to, aby finansować swój rozwój?

W tym momencie nie mamy takiego celu. Przez najbliższy rok albo dwa lata, jak zakładam, nie będziemy poszukiwać na giełdzie kapitału. Ale nie odcinamy się od tego zupełnie. Obecność na giełdzie otwiera pewne nowe możliwości, więc za kilka lat nasz stosunek do rynku kapitałowego może się zmienić.

Agencja programistyczna w praktyce może się zajmować wszystkim. Inwestorom może być trudno oceniać perspektywy rozwoju takich firm. Czym wyróżnia się Software Mansion na tle innych podmiotów z branży?

Na tle większości software house’ów wyróżnia nas to, że tworzymy też własne rozwiązania. Nasza działalność nie sprowadza się do zatrudniania ludzi i wynajmowania ich naszym klientom. Nasza strategia, która moim zdaniem jest dość unikatowa, zakłada, że około 30 proc. pracy inżynierów jest poświęcane na rozwój narzędzi do tworzenia oprogramowania. Część z tych narzędzi robimy na własny rachunek, część we współpracy z klientami i zewnętrznymi partnerami. Są inne software house’y, które zajmują się venture buildingiem (rozwijają własne projekty, które można potem sprzedać – red.), ale często nie mają synergii między tą a podstawową działalnością. U nas ta synergia jest wyraźna. Nasz software daje nam widoczność i rozpoznawalność. Każdy może z niego korzystać, bo zazwyczaj działamy w modelu open source (otwarty kod źródłowy – red.), ale to my jesteśmy ekspertami w technologii, którą tworzymy. Oprócz software’u dla konkretnych klientów możemy więc sprzedawać też usługi konsultingowe.

Software Mansion jest obecne na krajowym rynku?

Zdarza nam się świadczyć usługi na krajowym rynku, ale nie mamy tu obecnie stałych klientów. Większość naszych klientów jest za granicą, szczególnie w USA.

Czy kryzys w branży IT, o którym sporo mówiło się na przełomie lat 2022 i 2023, już się skończył?

Moim zdaniem się nie skończył, ale minął dołek. Teraz powoli rozpoczyna się ożywienie, ale nie sposób powiedzieć, czy powrót do normy zajmie pół roku, dwa lata czy może pięć.

Partner programu: 

materiały prasowe

Technologie
Vigo robi krok naprzód w rozwoju HyperPIC
Technologie
DataWalk. Wyniki za pierwszy kwartał i patent w USA
Technologie
Vigo ma umowę z NCBiR. Otrzyma dofinansowanie na projekt HyperPIC. Akcje reagują
Technologie
Lichthund uplasował wszystkie akcje. Jest redukcja
Technologie
UOKiK bierze pod lupę sektor gier
Technologie
Scanway z umową na dostawę dwóch teleskopów dla spółki z Korei Płd.