Creotech: Wygrywa ten, kto ma towar na półkach

Pandemia Covid-19, a potem wojna w Ukrainie zwiększyły zainteresowanie technologiami, którymi zajmuje się Creotech – przekonują prezes spółki Grzegorz Brona oraz dyrektor finansowy Maciej Kielek.

Publikacja: 10.06.2022 18:00

Gośćmi Grzegorza Siemionczyka w piątkowym programie „Prosto z parkietu” byli Grzegorz Brona, prezes

Gośćmi Grzegorza Siemionczyka w piątkowym programie „Prosto z parkietu” byli Grzegorz Brona, prezes Creotech Instruments, i Maciej Kielek, dyrektor finansowy tej spółki.

Foto: parkiet.com

Creotech Instruments jest częścią konsorcjum, które Komisja Europejska wybrała w połowie maja do realizacji projektu budowy pierwszego dużego komputera kwantowego dla Unii Europejskiej. Czy to jest dla spółki nowy rozdział?

Grzegorz Brona: Zacznijmy od tego, że systemy kwantowe to jest kolejny przełom dla branży IT i telekomunikacji. Cały świat nad tym pracuje od kilku lat. Większość prac toczyła się dotąd w USA albo w Chinach. UE mniej więcej dwa lata temu postanowiła nadgonić te potęgi technologiczne. Powołała duży program ramowy rozwoju technologii kwantowych (Quantum Flagship – red.), dysponujący budżetem na poziomie kilku miliardów euro. Składa się na niego wiele projektów, w tym przygotowanie dużego komputera kwantowego, który będzie mógł znaleźć zastosowanie w aplikacjach użytkowych, a nie tylko w nauce. UE ogłosiła przetarg na zaprojektowanie, wykonanie i przetestowanie takiego komputera. Wybrała dwa konsorcja, a w ramach jednego z nich jest Creotech Instruments. Dlatego, że my już od dłuższego czasu rozwijamy podsystemy sterujące dla komputerów kwantowych.

Jak duży jest ten projekt, jeśli chodzi o potencjalne przychody spółki Creotech?

G.B.: Nasza część projektu dla UE to wykonanie bardzo zaawansowanej elektroniki. To mniej więcej 10–20 proc. wartości całego projektu komputera kwantowego. Ważne jest to, że projekt UE przewiduje budowę dwóch komputerów: mniejszego, 100-kubitowego do końca 2025 r., a potem większego, 1000-kubitowego do końca 2029 r.

Jaki jest potencjał rynku komputerów kwantowych? Czy to są technologie, które będą się upowszechniały?

G.B.: Procesy kwantowe to jest coś, co może podtrzymać tempo wzrostu mocy obliczeniowej komputerów. Można więc oczekiwać, że staną się one rzeczywistością. Dzisiaj na rynku dostępne są komputery 20-kubitowe, w 2025 r. będą 100-kubitowe. A takie rzeczywiście użyteczne, na przykład dla rynku finansowego, pojawią się około 2027 r. Sam rynek do 2030 r. będzie wart nawet 30 mld USD, wliczając w to komputery kwantowe i bezpieczną telekomunikację opartą na procesach kwantowych.

Jak obecnie wygląda struktura przychodów i zysków Creotech?

G.B.: Creotech jest firmą wysokich technologii. Zajmujemy się nowoczesną elektroniką i technologiami przetwarzania danych. Podstawowym obszarem naszej działalności jest segment kosmiczny. Od wielu lat współpracujemy z Europejską Agencją Kosmiczną, zrealizowaliśmy dla niej około 20 kontraktów. Ponad 20 systemów stworzonych przez Creotech lata w przestrzeni kosmicznej. A w 2023 r. dopracujemy nasz pierwszy bardzo duży produkt kosmiczny, czyli całego satelitę. Mamy nadzieję, że to będzie nasz flagowy produkt. Drugi segment to właśnie komputery kwantowe i systemy bardzo szybkiego przetwarzania danych. Trzeci obszar działalności to systemy dronowe. Samych dronów nie budujemy, ale tworzymy systemy zarządzania ich ruchem w przestrzeni publicznej.

Wydaje się, że zainteresowanie niektórymi z tych technologii wzrośnie w wyniku wojny w Ukrainie oraz zwiększonych nakładów na zbrojenia na całym świecie. Czy Creotech może być beneficjentem tych trendów?

G.B.: Smutno to przyznać, ale rzeczywiście te wojenne zawirowania – i wcześniej te związane z pandemią – są dla nas pewną szansą. Chodzi np. o technologie, które umożliwiają budowę łańcuchów technologicznej wartości dodanej w Europie. Okazało się, że te łańcuchy muszą być uniezależnione od dostaw z Chin i USA. Wzrosło zainteresowanie europejskimi firmami zajmującymi się chipami, optoelektroniką itp. Wojna w Ukrainie pokazała z kolei potencjał danych satelitarnych, które są naszą domeną. Dwa tygodnie temu pokazaliśmy na przykład własne analizy upraw w Ukrainie i tego, jak zostały one zaburzone przez wojnę.

Zaburzenia w łańcuchach dostaw, na przykład deficyty pewnych komponentów, nie są jednocześnie dla Creotechu barierą rozwoju?

Maciej Kielek: Jest to dla nas, podobnie jak dla całego rynku, pewien problem, ale łagodzimy go, robiąc zakupy komponentów na zapas. Dzięki temu jesteśmy w stanie szybko reagować na zmieniającą się sytuację rynkową, mimo że czas dostaw niektórych komponentów wydłużył się nawet sześciokrotnie. To jest nasza przewaga konkurencyjna. Na rynku elektroniki wygrywa dzisiaj ten, kto jest w stanie szybko zrealizować zamówienie, więc trzeba mieć towar na półkach.

Akcje Creotechu, notowane na NewConnect, radzą sobie w tym roku znacznie lepiej niż szeroki rynek. Ostatnio jednak przecena ich nie ominęła. Były ku temu jakieś specyficzne powody?

G.B.: W ciągu roku indeksy szerokiego rynku straciły 25–30 proc., a nasze akcje w tym czasie podrożały o 50 proc. Wydaje mi się, że to jest odzwierciedlenie tego, że Creotech nie jest spółką, która oferuje tylko obietnice i jest zależna od bieżącej koniunktury gospodarczej. My już zarabiamy, mamy rosnące przychody i zyski, skorygowane o wydatki na B+R. Ale prawdą jest, że wdrożenie większości naszych kluczowych produktów – system pełnego satelity i system sterowania komputerem kwantowym – jest dopiero przed nami. Pojawią się one w 2023 i 2024 r. Wtedy spodziewamy się znaczącego wzrostu wartości spółki. Creotech jest więc z jednej strony spółką typu value, bo już zarabiamy, ale z drugiej strony jesteśmy spółką typu growth, bo mamy dobre perspektywy rozwoju. A taki miks jest chyba tym, czego inwestorzy poszukują w obecnych trudnych czasach.

Creotech ma w planach przeprowadzkę na główny rynek GPW. Ale czy warszawska giełda to w ogóle dobre miejsce dla spółki, której produkty i usługi siłą rzeczy muszą być sprzedawane globalnie? Czy nie byłoby łatwiej o finansowanie, a tym samym szybszy rozwój, na jakiejś dojrzałej giełdzie?

G.B.: To jest pytanie, które często słyszymy. Obecnie zdecydowaliśmy się na polski parkiet. Ale idziemy coraz wyżej. Chcemy przejść obecnie na rynek główny GPW, do którego dostęp mają już zagraniczne fundusze. W przyszłości może zdecydujemy się na notowania na dwóch rynkach.

Technologie
Lichthund szykuje się do debiutu
Technologie
PlayWay nie zwalnia tempa
Technologie
Wieści z CI Games zaniepokoiły rynek. Mocna przecena
Technologie
Prowly przejęło Brand24
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Technologie
PlayWay pokazuje wyniki. Zarobił ponad 100 mln zł
Technologie
Złe wieści z CI Games. Akcje tanieją