Notowana na NewConnect spółka miała w III kwartale, na poziomie skonsolidowanym, 15,06 mln zł przychodów ze sprzedaży wobec 12,91 mln zł rok temu. Zarobek operacyjny spadł jednak do 842 tys. zł z 926 tys. zł. Na poziomie netto grupa zarobiła 579 tys. zł wobec 512 tys. zł. Poprawa w tej pozycji to zasługa lepszego niż rok temu salda na operacjach finansowych. Rosnące przychody to zasługa lepszej sprzedaży ilościowej w grupie tonerów laserowych (o 14 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem) i atramentów (10 proc.)
Oba produkty przynoszą firmie największe zyski. Narastająco obroty Black Point sięgnęły 51,2 mln zł wobec 52,5 zł. Zysk netto skurczył się do 2,52 mln zł z 4,41 mln zł.
Przedstawiciele spółki pozytywnie oceniają jej wyniki za pierwsze dziewięć miesięcy. - Cały czas mamy do czynienia ze spadkiem cen sprzedaży, presją cenową ze strony producentów sprzętu drukującego, obniżeniem marż handlowych, a do tego wzrostem kosztów działalności - mówi Kamila Yamasaki, prezes Black Point.
Twierdzi, że rosnący wolumen sprzedaży dobrze rokuje na przyszłość. Dlatego podtrzymuje prognozę finansową firmy na bieżący rok. Zakłada, że sprzedaż sięgnie 72 mln zł. Zysk brutto wyniesie 5,3 mln zł.
Yamasaki zapowiada, że w bieżącym kwartale spółka chce kontynuować prace nad poszerzeniem oferty. Przygotowuje się do wdrożenia nowej linii technologicznej dla atramentów. Rozbudowuje też sieć dystrybucji, również poza Polską (w pierwszej kolejności w Czechach i na Węgrzech).
