Gdy kilka dni temu światowe media obiegła informacja, że w produkcję łazika Curiosity penetrującego Marsa zaangażowana była polska spółka VIGO System, dla większości była to duża niespodzianka. Tymczasem dla osób związanych ze środowiskiem fotoniki (dziedzina techniki ze styku optyki, elektroniki i informatyki) była to zupełnie oczywista informacja. Pochodząca z Ożarowa Mazowieckego spółka to od 25 lat światowy lider w produkcji detektorów podczerwieni, które znajdują zastosowanie w analizatorach gazów, technice laserowej i wojskowej. – NASA, decydując się kilka lat temu na wysłanie łazika na Marsa, po prostu zwróciła się do nas z prośbą o przygotowanie detektorów podczerwieni o określonych parametrach. Urządzenia przeszły następnie mordercze testy jakościowe i wytrzymałościowe. Zostały zaakceptowane przez NASA i znalazły się w Curiosity – mówi Mirosław Grudzień, prezes VIGO System.

Zapewnia, że kierowana przez niego spółka podeszła do projektu dla amerykańskiej agencji na czysto komercyjnych zasadach. – Na pewno nie dołożyliśmy do tego kontraktu choć marża nie była najwyższa. Daleko większe znaczenie dla nas miał efekt marketingowy. Współpraca z NASA to podobne wyróżnienie jak złoty medal olimpijski. Daje olbrzymią dźwignię wizerunkową – mówi. – Pokazaliśmy, że Polacy potrafią tworzyć nie tylko dobrą kiełbasą i najlepszą wódkę na świecie – śmieje się. Nie zdradza, ile NASA zapłaciła za dostarczone detektory.

Wspomniane urządzenia to tylko część z bogatej palety produktów oferowanych przez VIGO System. Założona przez naukowców z Wojskowej Akademii Technicznej, skupionych wokół osoby prof. Józefa Piotrowskiego (cały czas odpowiada za pion badań i rozwoju) firma produkuje również różnego rodzaju aparaturę pomiarową. Zajmuje się też tzw. produkcją specjalną dla wojska, np. urządzeniami ostrzegającymi przed bronią laserową. – Realizujemy tego typu kontrakty w kilku państwach w Europie – twierdzi prezes. Nie zdradza szczegółów.

Deklaruje, że sprzedaż eksportowa zapewnia ok. 90 proc. rocznych przychodów VIGO System. – Naszymi klientami są firmy i instytucje naukowe z całego świata, w tym ze Stanów Zjednoczonych, Japonii  czy Chin – wylicza Piotrowski. Jak trafiają do podwarszawskiej spółki? – Środowisko fotoniki jest hermetyczne. Wszyscy się znamy z konferencji, sympozjów czy publikacji naukowych. VIGO System od początku zaliczane jest to ścisłej czołówki tego rynku – wyjaśnia prezes. Nie ukrywa, że żeby utrzymać tę pozycję spółka musi nieustanie prowadzić badania naukowa, które kosztują niemałe pieniądze. Wysokie nakłady na R&D nie pozostają bez wpływu na wyniki spółki. W zeszłym roku jej obroty sięgnęły ok. 25 mln zł. Piotrowski nie zdradza, jaki był zysk firmy. – Nasza rentowność sięga kilkudziesięciu procent. Zmienia się w zależności od tego, jaki strumień pieniędzy kierujemy na inwestycje – twierdzi.

Kierowana przez niego firma powstała w 1987 r. – Początki VIGO System nie były łatwe – przyznaje prezes. Nie ukrywa, że spółka wypłynęła na szerokie wody dzięki wsparciu, jakiego udzielił jej w wówczas amerykański dystrybutor. Obecnie VIGO System zatrudnia ok. 60 pracowników w większości z tytułami naukowymi. Wciąż należy do założycieli, którzy są z niej zatrudnieni. – Nie mamy powodów do narzekania. Gospodarujemy pieniędzmi w rozsądny sposób. Jesteśmy szanowni w świecie za nasze dokonania. Praca sprawia nam satysfakcję – podsumowuje Piotrowski.