Król metali szlachetnych już kilkukrotnie próbował przebić szczyty z 2011 roku. Wcześniejsze próby, czyli w 2020, 2022 i 2023, zakończyły się niepowodzeniem. Okazało się, że wybuch globalnej pandemii, wybuch wojny w Ukrainie i wzrost globalnego ryzyka geopolitycznego, a także kryzys regionalnych banków w USA nie były wystarczającymi argumentami do wywołania hossy na rynku złota. Udało się dopiero teraz. Złoto wyraźnie przebiło 2100 dolarów i stało się najdroższe w historii. Dlaczego dopiero teraz? Warto zwrócić uwagę, że przy wcześniejszych próbach wybicia złoto było powszechnie obecne w szerokich mediach. Z jednej strony bywa to pozytywne, natomiast z drugiej strony stwarza ryzyko realizacji zysków. Gdy jakiś pomysł inwestycyjny trafia do szerokiego grona odbiorców, to z reguły już większość inwestorów jest obecna na rynku. Ostatnie wzrosty ceny złota odbyły się w ciszy i bez zainteresowania szerokich mediów. W dodatku widać silne umorzenia funduszy ETF na złoto, co świadczy o skrajnie negatywnym sentymencie wśród mniejszych inwestorów. Jest to dość zastanawiające, że cena złota rośnie pomimo odpływu inwestorów. Wygląda na to, że akumulacja złota przez większych inwestorów odbywa się w ciszy. Przy takim otoczeniu wzrosty powinny być kontynuowane. Zagrożeniem jest przede wszystkim jastrzębi Fed, ponieważ ostatnie wzrosty były napędzane przyszłymi obniżkami stóp.