Chociaż indeksy warszawskiej giełdy znajdują się blisko szczytów, to brakuje obecnie zapału do tego, by przeprowadzić na nie bardziej zdecydowany atak. Dobrze to było widać podczas czwartkowej sesji. Podczas niej przeważał bowiem kolor czerwony.

Wystarczyła w zasadzie godzina czwartkowego handlu, by WIG20 po raz pierwszy mocniej zjechał pod kreską. Przecena przekraczająca 0,5 proc. też jednak nie była podstawą do tego, by bić na alarm. Tym bardziej, że w kolejnych godzinach handlu popyt zaczął się odbudowywać i na półmetku sesji straty zostały nadrobione i to z nawiązką. Ci, którzy jednak liczyli, że byki od tego momentu będą miały już z górki mocno się przeliczyli.

Czytaj więcej

Orlen atakuje poziom 100 zł. Dochodzi do ściany?

W drugiej części notowań podaż znów dała o sobie znać. Pretekstem do ponownego cofnięcia notowań był początek dnia na Wall Street, który przyniósł również przewagę koloru czerwonego. Nasz rynek nie był w stanie zignorować tego ruchu, tym bardziej, że inne europejskie indeksy też miały swoje problemy. Ostatecznie WIG20 stracił na wartości 0,3 proc. Wynik ten ciężko odbierać jako sygnał ostrzegawczy. Na razie wydaje się, że jest to po prostu zwykły przystanek.

Dolar znów mocniejszy

Na rynku walutowym czwartek przyniósł mocniejszego dolara. Para EUR/USD spadła w okolice 1,156. Europejskiej walucie nie pomógł nawet fakt, że EBC pozostawił stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Jednocześnie jednak EBC nie zamknęło sobie drogi przed kolejnymi ruchami, co wydaje się być kluczowe z punktu widzenia rynku walutowego. Mocniejszy dolar nie służył złotemu. Po południu za dolara trzeba było płacić 3,67 zł czyli o 0,5 proc. więcej niż wczoraj.