Jeszcze niedawno za dolara płaciliśmy poniżej 4 zł, a obecnie jest to już blisko 4,30. Daleko nam jeszcze do historycznych szczytów po denominacji, czyli okolic 5 zł za dolara, ale bardzo tani złoty powoduje, że zdecydowanie wyższa będzie inflacja importowana. Jeśli dołożymy do tego drożejącą ropę, trudno będzie ocenić, czy cel inflacyjny zostanie faktycznie spełniony na koniec 2025 roku.
Na ten moment, pomimo mocnego wzrostu cen ropy naftowej w drugiej połowie tego roku, ceny paliw pozostają relatywnie niskie. Wynika to z dwóch rzeczy. Po pierwsze, droga ropa po części była kompensowana mocnym złotym. Od października 2022 roku do czerwca roku bieżącego złoty umocnił się do dolara o ponad 20 proc.! Drugim czynnikiem jest to, że ceny paliw nie spadały współmiernie z taniejącą ropą w pierwszej połowie tego roku. Dzięki temu spółki paliwowe utrzymały bardzo wysokie marże i obecnie nie muszą drastycznie podnosić cen, co mogłoby doprowadzić nawet do destrukcji popytu. Oczywiście nie tylko czynniki ekonomiczne decydują o cenach, ale prędzej czy później będą musiały dojść do głosu. W takim wypadku, czyli przy utrzymaniu lub dalszej słabości złotego oraz przy wysokich cenach ropy, czyli 90–100 USD za baryłkę (w ujęciu polskiego złotego cena baryłki zbliża się do 400 zł), ceny paliw mogą ponownie wzrosnąć powyżej 7 zł za litr.