Złoto w poniedziałek reagowało przede wszystkim na to, co działo się na rynku dolara. Kiedy ten się umacniał, notowania metalu szlachetnego spadały. W ciągu dnia cena złota spadła do prawie 1910 dolarów za uncję. Kiedy sytuacja na rynku walutowym się odwróciła, poprawiły się także notowania kruszcu. Po południu był on wyceniany na około 1925 USD. O tym, jak duży wpływ na zachowanie złota ma dolar, najdobitniej mogliśmy się przekonać już w ubiegłym tygodniu. Siła „zielonego” sprawiła, że notowania zeszły w okolice 1900 dolarów za uncję. Widmo przebicia tego psychologicznego poziomu stawało się coraz bardziej realne. Wystarczyły jednak dane z amerykańskiego rynku pracy, by sytuacja odwróciła się o 180 stopni.

To dobrze wróży zmienności rynkowej w tym tygodniu. Najważniejszym wydarzeniem ma być odczyt dotyczący inflacji CPI oraz inflacji bazowej za czerwiec w Stanach Zjednoczonych. Odczyty niższe od oczekiwań przynajmniej w teorii będą ciosem dla dolara, a jednocześnie wsparciem dla złota. Gdybyśmy faktycznie zobaczyli taką zależność, złoto może zawędrować co najmniej w okolice 1950 dolarów, gdzie mamy do czynienia z poziomem oporu na wykresie. Negatywne zaskoczenia ze strony inflacji mogą natomiast sprawić, że złoto znów zacznie spoglądać w rejon psychologicznego poziomu 1900 USD.