Co więcej, OPEC+ wg zewnętrznych źródeł nie pokrywa celu produkcyjnego i obecnie ze strony największej grupy producentów na świecie może brakować nawet 4 mln baryłek na dzień.
OPEC+ może obawiać się o potencjalne spowolnienie gospodarcze i nie będzie chciał stymulować nadmiernego wzrostu produkcji. W zasadzie jedynie kilka krajów jest w stanie produkować więcej i eksportować więcej. Jest to Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie czy Irak. Nawet Rosja jest mocno ograniczona pod względem rozwoju produkcji i przede wszystkim eksportu, dlatego Arabii Saudyjskiej może zależeć na utrzymaniu tego partnera w swojej sieci wpływów.
Teoretycznie porozumienie może trwać nadal i teraz spekuluje się o podniesienie limitu produkcyjnego o 100 tys. brk na dzień. Jest to wielkość symboliczna i w zasadzie nic nie zmienia. AS i ZEA prawdopodobnie będą zwiększać produkcję, ale umiarkowanie i bez większych zapowiedzi. Kluczowe jest tu jednak słowo „prawdopodobnie”. Pojawiły się spekulacje, że Stany Zjednoczone dogadały się właśnie z tymi dwoma producentami na dostawę broni z USA. W odpowiedzi moglibyśmy mieć zapowiedź większej produkcji lub nawet anulowanie całego porozumienia OPEC+. Wtedy z pewnością obserwowalibyśmy głębsze cofnięcie cen.
Nie jest to jednak scenariusz bazowy. Rynek ropy jest mocno napięty i najprawdopodobniej taki zostanie. Ostanie dane JODI i IEF pokazały, że popyt na ropę i paliwa jest bliski temu, co mieliśmy przed pandemią. Brak jest jednak dodatkowej podaży, dlatego utrzymanie cen na poziomie 100 USD i wyżej wydaje się możliwe. Co jeśli jednak cały świat wpadnie w recesję? W takim wypadku mieliśmy spadek popytu najprawdopodobniej od 2 do 5%. Rynek uległby wtedy zbilansowaniu i ceny sięgnęłyby najprawdopodobniej zakresu 60-70 USD. Na niższe ceny bez większych inwestycji w nową podaż na razie nie ma co liczyć, choć oczywiście cały czas trzeba mieć na uwadze potencjał rozwoju jaki niesie za sobą utrzymanie obecnie wysokich cen.