Wstępne porozumienie strony zawarły 8 maja w Moskwie. Chodzi o 1 mld m sześc. gazu (Polska zużywa 14 mld rocznie), które miały trafić nad Wisłę do końca września. Dzięki temu giełdowa spółka liczyła, że uda się jej zapełnić magazyny na sezon jesienno-zimowy, a więc na okres, w którym zużycie surowca jest największe.

Michał Szubski, prezes PGNiG, informuje, że dziś firma nie ma prawie wcale zapasów paliwa. W magazynach pozostała tylko obowiązkowa rezerwa znajdująca się w gestii ministra gospodarki. Wynosi ona zaledwie 0,36 mld m sześc. gazu. Tymczasem PGNiG powinno już rozpocząć napełnianie magazynów, tak aby zgromadzić zapasy.

W sprawie braku dodatkowych dostaw gazu rozmawiał z Rosjanami wicepremier Waldemar Pawlak. Od tamtejszego ministra ds. energetyki Siergieja Szmatko otrzymał zapewnienie, że jest polityczna akceptacja dla zawartego porozumienia i być może w ciągu kilku dni umowa będzie podpisana.

PGNiG szacuje, że nawet jeśli Gazprom wywiąże się z porozumienia, to Polsce będzie brakować 400 do 500 mln m sześc. gazu, który spółka potrzebuje na ostatni kwartał tego roku. W tej sprawie będą potrzebne kolejne negocjacje, również z Gazpromem, gdyż dziś PGNiG może importować dodatkowy surowiec jedynie z kierunku wschodniego. Prezes PGNiG zapowiedział, że w drugim kwartale wynik netto grupy będzie lepszy, niż w pierwszym, kiedy odnotowano 399 mln zł straty. Firmie pomogą głównie niższe ceny, po jakich kupuje gaz.