– Konsekwentnie nie wprowadza do porządku obrad punktu dotyczącego wyznaczenia daty wyborów. Wielokrotnie interweniowaliśmy, nawet na piśmie, ale bez skutku – dodaje.

Wybory powinny być rozpisane niezwłocznie po zakończeniu kadencji zarządu. Choć nowa kadencja rozpoczęła się w czerwcu zeszłego roku, to aż do listopada nadzorcy nowelizowali regulamin wyborów. Dlaczego do tej pory rada zwleka z wyznaczeniem daty? Kiedy się tym zajmie? Od przewodniczącego Marka Trawińskiego (jest też wiceprezesem PGE), który jest odpowiedzialny za ustalanie porządku obrad na posiedzenia, nie otrzymaliśmy wczoraj komentarza.

Aby wybory były ważne, musi w nich wziąć udział 50 proc. pracowników. Polska Miedź zatrudnia około 18,5 tys. osób, z czego po ponad 5 tys. należy do ZZPPM i „Solidarności”. O ile pierwszemu związkowi zależy na rozszerzeniu zarządu, władze „Solidarności” są temu przeciwne. Jak podkreśla przewodniczący Józef Czyczerski, który zasiada w radzie nadzorczej z wyboru załogi, niemoralną rzeczą jest wspinanie się po intratną posadę członka zarządu po plecach pracowników. Czyczerski wątpi bowiem, by wiceprezes walczył o interesy pracowników.

Zdaniem Kurka w zarządzie KGHM powinien być jednak członek z wyboru załogi. Zgodnie z nowelizacją regulaminu niekoniecznie musi to być pracownik Polskiej Miedzi. Kurek podkreśla, że zarządy wyłaniane z konkursu przez radę nadzorczą tak naprawdę realizują wolę głównego akcjonariusza, Skarbu Państwa (ma 32 proc. akcji).

– Działania osoby z wyboru załogi byłyby skierowane na to, by miejsca pracy były chronione, by KGHM pozostał polską spółką, by nie dać Skarbowi Państwa wyprzedawać akcji KGHM – kwituje Kurek.