Musimy mądrze wykorzystać koniunkturę na nasz węgiel

Uczestnicy IV Forum Polski Węgiel przyznali, że Polska musi wykorzystać popyt na węgiel, ale przede wszystkim zwiększyć efektywność wydobycia. Zgodzili się, że importu nie da się wyeliminować

Aktualizacja: 18.02.2017 02:09 Publikacja: 30.03.2012 19:58

Musimy mądrze wykorzystać koniunkturę na nasz węgiel

Foto: GG Parkiet

– Polskie weto dla mapy drogowej 2050 w sprawie zwiększenia celów redukcji emisji CO2 oceniam bardzo dobrze. Szkoda tylko, że Polska była sama, bo to dało argument komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard, która uznała, że Polska przeszkadza innym – mówił podczas wtorkowego forum Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka. – Ja nie miałbym nic przeciwko zmianom, gdyby godził się na nie cały świat, a nie tylko UE, która musi uwzględniać swoją specyfikę, w tym polską. Jeśli sama Europa przyjmie restrykcyjne ograniczenia, to po prostu część przemysłu przeniesie się do Chin czy Indii, a więc emisja CO2 będzie dalej, choć w innym miejscu, a na dodatek będzie wracać, bo przecież transport też jest jej źródłem – tłumaczył. Dodał, że przyjęty obecnie poziom redukcji emisji CO2 o 20 proc. do roku 2020 jest krokiem właściwym, bo nie jest szkodliwy dla gospodarki. Zwłaszcza że UE nie stosuje ochrony rynku węgla kamiennego.

Przed importem nie uciekniemy

Raport Międzynarodowej Agencji Energii o światowym rynku węgla wskazuje, że światowe zapotrzebowanie na czarne złoto będzie rosło. Polskie spółki węglowe chcą sprostać wymaganiom rynku i wszystkie planują w ciągu kilku – kilkunastu lat zwiększenie produkcji węgla.

– Planujemy wzrost wydobycia z obecnych około 39 mln ton rocznie do ponad 40 mln ton w 2016 r. i 42–43 mln ton w latach 2018–2020 – powiedział Leszek Kloc, dyrektor pionu produkcji Kompanii Węglowej, największej firmy z branży w UE. – Mamy 15 kopalń, 23 złoża i 1,2 mld ton operatywnych zasobów węgla do wydobycia systemami ścianowymi. Ale tu ważny jest przede wszystkim efekt ekonomiczny. A potencjał, jaki w Polsce mamy, musimy dobrze wykorzystać. W 2011 r. ok. 10 proc. naszej produkcji trafiło na eksport, w tym roku będzie podobnie – dodał.

– Na świecie teraz szybciej rośnie podaż niż popyt, a to wymusza na polskich kopalniach nie tylko wzrost produkcji, ale i efektywności. Kopalnia to nie piekarnia, która łatwo może zmniejszyć czy zwiększyć produkcję. Nie można jednoznacznie określać wzrostu wydobycia, bo trzeba wiedzieć, ile paliwa się sprzeda – mówił Roman Łój, prezes Katowickiego Holdingu Węglowego. – A bardzo kosztowne inwestycje to mniejsza rentowność i droższy węgiel. W związku z tym, co dzieje się w Europie, węgiel stoi pod dużym znakiem zapytania, ale oczywiście wiele będzie też zależało od naszej determinacji – dodał.

Zdaniem Lecha Tora, wiceprezesa Bogdanki, ważnym celem jest zmniejszenie kosztów wydobycia przy jednoczesnym wzroście produkcji. – U nas docelowo na koniec 2014 r. ma to być 11,5 mln ton rocznie. Wtedy będziemy mieć ok. 15 proc. udziału w polskim rynku tego paliwa – mówił. Bogdanka rozbudowuje bowiem kopalnię o pole Stefanów, dzięki czemu podwojenie obecnej produkcji będzie możliwe. Zdaniem wiceszefa Bogdanki Polska musi mieć na uwadze bliskość Rosji, z której pochodzi najwięcej węgla importowanego. – Trzeba mieć na uwadze tani węgiel z odkrywek w Mongolii lub z USA i Kolumbii. Ale dziś mamy deficyt krajowego węgla, stąd ten rosnący import – mówił Tor. Według wiceprezesa Węglokoksu Wojciecha Stępnia także dlatego maleje eksport polskiego węgla, co odczuwa Węglokoks, główny eksporter polskiego czarnego złota.

– Sprzedajemy węgiel za granicę od kilkudziesięciu lat i o ile w 2010 r. było to 9 mln ton, o tyle w 2011 r. już niespełna 5 mln ton. To wypadkowa kilku czynników. Oczywiście więcej węgla bardzo by nas cieszyło, ale musimy patrzeć realnie na możliwości naszych firm wydobywczych – uważa Stępień. – Dlatego Węglokoks stara się zróżnicować swoją działalność i stąd nasze ostatnie akwizycje – dodał. Węglokoks kupił m.in. od Kompanii Węglowej Hutę Łabędy za prawie 300 mln zł. Stępień przyznał jednak, że gdy mówi się o światowym rynku węgla, to w grę wchodzą niesamowite wartości, bo światowa produkcja roczna to 6,7 mld ton (ponad połowa przypada na Chiny), a eksport morski to 950 mln ton. – Dlatego przed importem węgla do Polski nie uciekniemy – podkreślił wiceprezes Węglokoksu.

Jak zadziałają producenci maszyn?

– Mongolia to taki Kuwejt, tylko węglowy – zauważył Marek Mika, dyrektor ds. rozwoju rynków w grupie Kopex produkującej maszyny górnicze. – Tyle że nie ma tam właściwie infrastruktury do wywozu paliwa, i tak będzie przez najbliższe lata. Najbliżej mają tam Chiny i dlatego to głównie one wejdą na ten rynek. Już teraz powstaje połączenie kolejowe o przepustowości 20 mln ton węgla. A to dlatego, że Chiny, choć są największym producentem węgla kamiennego, to są też jego głównym importerem – podkreślił. Dodał, że wchodząc na rynek mongolski, trzeba liczyć się z budową dróg i linii kolejowych, a to Chinom się opłaca. – Jednak my jesteśmy na to trochę za mali – powiedział Mika.

– My jesteśmy największym kibicem polskiego przemysłu węglowego, dlatego skupiamy się na tym, by opracowywać jak najbardziej efektywne systemy dla naszych kopalń – powiedział Waldemar Łaski, prezes Famuru. Dodał, że ze względów etycznych Famur nie planuje działania na rynku chińskim (chodzi o podróbki), a inwestycje w Mongolii to duże koszty.

– W Polsce potrzebne jest wspólne działanie producentów maszyn i kopalń. Bo wiedza górnicza w Polsce to nasz skarb. O to pytają za granicą – mówił szef Famuru. Dodał, że polskie kopalnie to dla producentów maszyn baza infrastrukturalna. – Bo świat patrzy na rozwój, a nie na CO2 – powiedział prezes Łaski. W tym roku polskie kopalnie węgla kamiennego planują wydać na inwestycje ok. 3,5 mld zł. – Liczymy, że spora część tej sumy trafi do nas – nie ukrywał Marek Mika. – Ale to wciąż mało, bo odpowiada budowie niewielkiej kopalni. Sęk w tym, że są problemy z finansowaniem polskiego górnictwa. I to jest fenomen, bo nigdzie na świecie nikt za własne pieniądze nie kopie węgla, a nasze spółki węglowe muszą. Na współpracy z kopalniami nikt jednak jeszcze nie stracił – przekonywał Waldemar Łaski.

– Dwadzieścia lat transformacji polskiego górnictwa oceniam pozytywnie – mówił Janusz Steinhoff. – Od 2001 r. praktycznie nie ma strat na produkcji, a wcześniej było przecież nawet 23 złotych na każdej tonie – przypomniał. Przyznał jednak, że droga górnictwa była trudna. – Widzimy, co stało się w stoczniach, a kopalnie są – podkreślił były wicepremier. Przypomniał, że obecnie państwo ma ograniczone możliwości udzielania górnictwu pomocy publicznej, bo dotacje do produkcji byłyby naruszeniem konkurencyjności. – I rząd tu niewiele może – podsumował Steinhoff.

Chiny węglową potęgą

Największym producentem, konsumentem, a ostatnio także importerem węgla jest Państwo Środka (choć w tym roku w imporcie mogą je wyprzedzić Indie). Udział Chin w globalnej produkcji węgla jest prawie cztery razy większy niż udział Arabii Saudyjskiej w światowej produkcji ropy naftowej. A udział Chin w światowym popycie na węgiel jest ponad dwa razy większy niż udział Stanów Zjednoczonych w światowym popycie na ropę – wynika z najnowszego raportu Międzynarodowej Agencji Energii. Światowy eksport może wzrosnąć w ciągu najbliższych lat nawet do 1,6 mld ton – prognozuje MAE.

Surowce i paliwa
Orlen chce Nowej Chemii zamiast Olefin III
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Surowce i paliwa
MOL stawia na dalszy rozwój sieci stacji paliw
Surowce i paliwa
Orlen bez sukcesów w Chinach
Surowce i paliwa
Mniej gazu po fuzji Orlenu z Lotosem i PGNiG
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Surowce i paliwa
Obecny i były zarząd Orlenu oskarżają się nawzajem
Surowce i paliwa
JSW szuka optymalizacji kosztów. Bogdanka może pomóc