Dziś cena gazu wynosi 2,50 dolara, bo niekonwencjonalne złoża zaspokajają 20 procent rodzimego popytu, wobec 5 proc. w 2008 r. Do 2020 roku odsetek ten ma wzrosnąć do 40 procent.
Jednocześnie złoże Bakken/Three Rivers w Dakocie Północnej produkuje 600 000 baryłek ropy dziennie pochodzących ze złóż niekonwencjonalnych. W 2010 roku było to 250 000 baryłek, a w 2008 r. ponad dwa razy mniej. Dzięki temu stan jest drugim co do wielkości producentem ropy w USA. Biorąc pod uwagę, jak szybko zachodzą te zmiany, czas rozważyć ich konsekwencje.
Beznadziejna zależność Stanów Zjednoczonych od importowanej ropy i gazu ziemnego należy już do przeszłości. Większość ekspertów od spraw energetycznych prognozuje obecnie, że Ameryka Północna stanie się eksporterem ropy i gazu ziemnego netto do końca tej dekady.
Ta nowa produkcja zależy od postępów w odwiertach pionowych i szczelinowaniu. Procesy te wymagają ogromnych ilości płynów – 90 procent wody, prawie 10 procent piasku i niespełna 1 proc. chemikaliów. Są one wpompowywane do ziemi poniżej poziomu wód gruntowych, zazwyczaj na głębokość ponad jednego kilometra, a wraz z rozwojem prac nawet na kilka kilometrów.