– „Plan musi być wykonany". Ta teza w polskim górnictwie wciąż obowiązuje. Z raportu Wyższego Urzędu Górniczego wynika, że niemal co drugi pracownik dołowy jest nakłaniany przez osoby dozoru do podejmowania ryzyka, by wykonać zadania, m. in. wydobywcze – mówił podczas V Forum Polski Węgiel „Rz" i „Parkietu" Wacław Czerkawski, wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce. – Doszliśmy do takiej sytuacji, że bezpieczeństwo w dużej mierze zależy od tego, kto pracuje w danej kopalni: załoga własna czy firma zewnętrzna. A to, co tanie, wcale nie musi być dobre – podkreślał. Jego zdaniem dekoniunktura czy spadek cen nie mogą się odbić na nakładach na BHP.
Sprawa BHP ma być jednym z tematów zespołu ds. górnictwa w Warszawie 29 października.
W tym roku zginęło już 24 górników, w tym 19 w kopalniach węgla kamiennego, choć nie doszło w nich do żadnej katastrofy. Według danych WUG na koniec września tego roku w górnictwie doszło do ponad 2000 wypadków, z czego do ponad 1200 w kopalniach węgla kamiennego.
– Stan bezpieczeństwa nie jest zadowalający – przyznaje Janusz Malinga, dyrektor departamentu warunków pracy w WUG. – Obecnie promuje się pracowników efektywnych, dających gwarancję wykonania planu, a nie tych pracujących bezpiecznie. Nie ma solidarności załóg, by reagować na niewłaściwe zachowania współpracowników – dodał.
– Rzeczywiście w kwestii BHP mamy wiele do zrobienia, ale odnosząc się do tego, kto w jakiej kopalni pracuje, to chcę zapewnić, że u nas nie przebije się firma zewnętrzna bez certyfikatów jakości i wykwalifikowanych ludzi – mówił Marek Uszko, wiceprezes Kompanii Węglowej. – Każdy wpadek jest indywidualny, inny, dlatego nakłady na BHP stale rosną – dodał.