Zasoby węgla kamiennego w funkcjonujących kopalniach nieuchronnie się wyczerpują, a te nadające się do efektywnej ekonomicznie eksploatacji wystarczą na niespełna 18 lat – wynika z najnowszej publikacji byłego głównego geologa kraju Michała Wilczyńskiego „Węgiel. Już po zmierzchu...", sfinansowanej przez European Climate Foundation. – Geologii nie da się oszukać. Polskie kopalnie fedrują coraz głębiej, rośnie zagrożenie metanowe i groźba tąpnięć – wyjaśnia Wilczyński.
Autor twierdzi też, że są nikłe szanse na budowę nowych kopalń, bo banki nie chcą dziś finansować węglowych projektów.
Wzrośnie import
Trudne warunki geologiczne sprawiają, że koszty wydobycia są u nas coraz wyższe, a polski węgiel stracił na konkurencyjności wobec surowca tanio eksploatowanego w takich krajach jak Australia, USA czy Rosja. Tymczasem polski rząd przekonuje, że czarne paliwo jeszcze długo będzie podstawą krajowej energetyki, co ma być jednym z elementów zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego. Eksperci alarmują jednak, że jeśli polska energetyka ma być oparta na węglu, to będzie musiała się ratować surowcem z importu.
– Wyczerpywanie lokalnych zasobów, trwała nierentowność kopalń i nadpodaż węgla kamiennego na globalnych rynkach sprawiają, że już w ciągu kilkunastu lat import surowca na potrzeby sektora energetycznego wzrośnie w Polsce z obecnych 10 proc. do 20 proc. Natomiast w 2050 r. może osiągnąć 100 proc. – twierdzi Wilczyński.
Analitycy zwracają uwagę, że pogrążone w kłopotach śląskie spółki węglowe zmniejszają inwestycje w nowe pola wydobywcze. – Naszym największym problemem nie są same zasoby węgla, ale brak inwestycji, które umożliwiają wydobycie go – uważa Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ.