Wojciech Kozłowski, analityk Ipopema Securities uważa, że są bardzo duże szanse, zwłaszcza na przejecie Grupy Lotos przez PKN Orlen, co miałoby duży sens biznesowy. Najbardziej prawdopodobny scenariusz to zakup gdańskiego koncernu za gotówkę ale w grę wchodzi też wymiana akcji. W drugim z tych przypadków udział Skarbu Państwa w PKN Orlen wzrósłby do ponad 30 proc. ale nie byłoby wpływów budżetowych z prywatyzacji.
- Głównym celem planowanego przez resort skarbu połączenia ma być jednak ochrona polskich koncernów paliwowych przed ewentualnymi próbami wrogiego przejęcia, co powoduje że rosną szanse na włączenie do fuzji PGNiG. Gazownicza grupa mogłaby pozwolić sobie na zakup pakietu kontrolnego w PKN Orlen, wymieniając akcje z jego akcjonariuszami - mówi Kozłowski. Na gorąco myśląc wydaje się więc, że z perspektywy Skarbu Państwa najbardziej optymalnym scenariuszem byłby zakup akcji Lotosu przez PKN za gotówkę oraz zakup akcji PKN przez PGNiG poprzez wymianę akcji. W ten sposób Skarb Państwa zachowałby niebezpośrednią kontrolę w Lotosie (poprzez PKN Orlen, powyżej 50 proc.), niebezpośrednią w PKN Orlen (poprzez PGNiG, powyżej 50 proc.) oraz bezpośrednią w PGNIG z pakietem w okolicach 50 proc. (w zależności od parytetu wymiany). Skarb pozostawiłby też sobie furtkę na wypłatę dywidendy z PGNiG oraz zgarnąłby gotówkę za swój pakiet w Lotosie. Wydaje się jednak, że do czasu kiedy zobaczymy finalny kształt nowego pomysłu, rząd tradycyjnie będzie testował różne scenariusze na akcjonariuszach mniejszościowych więc zachowałbym spokój.
Jego zdaniem ryzyko wrogiego przejęcia tak naprawdę występuje tylko w płockim koncernie, co wynika nie tylko ze stosunkowo małego udziału Skarbu Państwa w jego akcjonariacie ale i niskiego kursu akcji tej spółki. Według Kozłowskiego obecnie rynek wycenia PKN Orlen z około 50 proc. dyskontem w odniesieniu do branżowych konkurentów takich jak turecki Tupras oraz fiński Neste Oil.
Tymczasem połączenie Grupy Lotos z PKN Orlen dałoby minimum 363 mln zł rocznych oszczędności. - Największe synergie wynikałby z ograniczenia konkurencji na rynku paliw w Polsce. Gdyby spółki nie musiały na nim ze sobą walczyć, mogłyby w kilku segmentach rynku osiągać wyższe marże, niż gdy funkcjonują osobno - twierdzi Kozłowski. Dodaje, że istotne oszczędności wynikałby też z optymalizacji siatki stacji paliw w Polsce m.in. poprzez likwidację nierentownych obiektów lub dublujących się. Kolejny plus ewentualnej fuzji to ograniczenie kosztów transportu. Dziś Lotos produkowane w Gdańsku paliwa przewozi w głąb kraju głównie koleją. PKN Orlen wytwarzane w Płocku paliwa transportuje przede wszystkim rurociągami, które co do zasady są najtańszym środkiem transportu.
- Po ewentualnej fuzji nowo powstała grupa w większym stopniu mogłaby korzystać ze swapów produktowych. Do tego doszłyby jeszcze inne synergie logistyczne, operacyjne – mówi Kozłowski. Z jego wyliczeń wynika, że dzięki fuzji wartość akcji Grupy Lotos powinna wzrosnąć o 6,2 zł, a PKN Orlen o 4,2 zł. Obecnie akcje pierwszej z tych firm wycenia na 35,6 zł, a drugiej na 65,5 zł. Z kolei w poniedziałek ich giełdowe kursy wynosiły odpowiednio 26,15 zł oraz 64,64 zł.