Odpisy, które poważnie obciążą wynik lubińskiej spółki za 2015 r., to zła informacja dla akcjonariuszy zainteresowanych dywidendą. Rezerwami nie muszą się za to martwić pracownicy KGHM, którzy co roku inkasują nagrodę roczną – wyliczaną na podstawie jednostkowego zysku netto.
Cena za spokój
29 stycznia zarząd lubińskiego przedsiębiorstwa, kierowany jeszcze przez Herberta Wirtha, podpisał z przedstawicielami związków zawodowych działających w koncernie protokół zmieniający zapisy zakładowego układu zbiorowego pracy (zuzp) dotyczące naliczania nagrody rocznej. Nowelizacja stanowi, że premia będzie od tej pory wyliczana nie na podstawie zysku netto, lecz „dodatniego wyniku finansowego", rozumianego jako zysk netto z wyłączeniem skutków odpisów aktualizujących wartość środków trwałych.
Już w sierpniu ub.r. zarząd KGHM ostrzegł, że w związku ze spadkiem notowań metali należy się liczyć z odpisami, które spowodują obniżenie wyników za 2015 r. Rzeczywiście – kilka dni temu koncern oszacował, że jednostkowy zysk netto za ubiegły rok zostanie obciążony odpisem rzędu 1,05 mld zł. Po trzech kwartałach 2015 r. zysk netto spółki wyniósł 1,68 mld zł – dodajmy, że obniżył go wtedy odpis w wysokości 0,19 mld zł na utratę wartości aktywów – głównie akcji Tauronu.
Zarząd prezesa Wirtha przystał na zmiany w zuzp, aby uniknąć konfliktu z 18,4-tys. załogą, dla której nagroda roczna jest każdego roku istotnym składnikiem wynagrodzenia. W ciągu ostatniej dekady zysk lubińskiej spółki nigdy nie był niższy niż 2,2 mld zł, a w latach surowcowej hossy 2010–2012, kiedy koncern notował rekordowe wyniki (nawet 11,3 mld zł), pracownicy otrzymywali maksymalny wymiar premii. Nagroda roczna może stanowić do 24 proc. rocznego wynagrodzenia – to prawie trzy dodatkowe pensje.
W 2014 r. średnie wynagrodzenie w KGHM wyniosło 9,52 tys. zł, a bez nagrody rocznej 8 tys. zł. Rok wcześniej było to odpowiednio 9,38 tys. i 7,77 tys. zł