Oba nierentowne zakłady znajdują się w Spółce Restrukturyzacji Kopalń (SRK). – Wydobycie w tych kopalniach może się opłacać. Kluczowa jest jednak zgoda ministra energii na sprzedaż aktywów. W przypadku kopalni Krupiński inwestor już czeka w blokach startowych – przekonuje Dominik Kolorz, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności.
Z inicjatywy pracowników i organizacji związkowych w Zabrzu powstała już Spółka Pracownicza Makoszowy. Stara się ona o przejęcie części majątku, stanowiącej około jednej piątej powierzchni likwidowanej kopalni. Związkowcy przekonują, że na bazie tych aktywów powstałby zupełnie nowy podmiot bez konieczności zwrotu pomocy publicznej, która w przypadku Makoszów sięgała ponad 100 mln zł. – Spółka może zagwarantować złagodzenie deficytu węgla na rynku oraz zapewnić stabilną, konkurencyjną cenę węgla dla klienta indywidualnego – przekonują przedstawiciele pracowniczej spółki w piśmie do ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego. W planach jest stworzenie ponad 400 miejsc pracy.
Podobna spółka może też powstać w Suszcu, gdzie swoją siedzibę ma kopalnia Krupiński. Inicjatorzy tego pomysłu czekają jednak najpierw na zielone światło z resortu energii. Przekonują, że kopalnia ma bogate złoża węgla koksowego, którego ceny w ostatnim czasie gwałtownie odbiły i według analityków w najbliższych latach utrzymywać się będą na stabilnym poziomie. Na rynku pojawiły się informacje, że wśród zainteresowanych udziałem w tym przedsięwzięciu jest niemiecki HMS Bergbau. Firma ta przez lata starała się o zgodę na korzystanie z infrastruktury Krupińskiego przy planowanej budowie nieopodal własnej kopalni. Związkowcy zaznaczają jednak, że inwestycją zainteresowana jest też inna firma.
Według naszych informacji resort energii nie przyjął związkowych inicjatyw z entuzjazmem. Na przeszkodzie w realizacji tych pomysłów może stać Komisja Europejska, która śledzi każdy krok związany z restrukturyzacją polskiego górnictwa.