Margin debt, czyli wielkość pożyczek na zakup akcji przez inwestorów na Wall Street, wzrósł w październiku o 57,2 mld USD, osiągając rekordowe 1,2 bln USD. To szósty z rzędu miesięczny wzrost.
W tym roku amerykańskie zadłużenie z tytułu depozytów zabezpieczających wzrosło o 285 mld USD, co stanowi wzrost o 32 proc. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy zadłużenie z tytułu depozytów zabezpieczających wzrosło o 39 proc., co stanowi największy wzrost od 2000 r., przewyższając nawet wzrost z 2021 r., kiedy to szalał rynek akcji memowych. Wskaźnik dźwigni finansowej na amerykańskim rynku inwestycyjnym jest obecnie niezwykle wysoki.
Zadłużenie z tytułu depozytów zabezpieczających odnosi się do całkowitej kwoty długu, jaki inwestorzy zaciągają, pożyczając pieniądze od brokerów na zakup akcji lub innych papierów wartościowych w obrocie papierami wartościowymi. Pozwala to inwestorom na zwiększenie skali inwestycji przy mniejszym zaangażowaniu własnego kapitału, zwiększając tym samym potencjalne zyski, ale jednocześnie zwiększając ryzyko.
Amerykański margin debt wiąże się bardzo z euforią rynkową.
Już we wrześniu dane FINRA pokazywały, że całkowite zadłużenie pod zastaw akcji gwałtownie przekroczyło wszystkie poprzednie szczyty. Każdy podobny wzrost zadłużenia zabezpieczonego hipoteką – w latach 2000, 2007 i 2021 – skutkował znacznym spadkiem na rynku. Analitycy określają to jako jeden z najbardziej agresywnych procesów wzrostu dźwigni finansowej od końca lat 90. XX wieku.
Tylko między kwietniem a czerwcem 2025 roku salda depozytów zabezpieczających wzrosły o prawie 18 proc., według Business Insider. Wzrost ten jest jednym z najszybszych kwartalnych wzrostów od 1998 roku. Działo się to w czasie, gdy indeks S&P 500 utrzymywał się w pobliżu rekordowych poziomów, Dow Jones był powyżej 40 000 punktów, a wyceny spółek technologicznych sięgały ekstremów. Inwestorzy ponownie kupują na kredyt na poziomie nieobserwowanym od czasu ostatnich baniek finansowych.