I połowa 2016 r. była bardzo udana dla grupy: przychody wzrosły o ponad 7 proc., w segmencie budowlanym o ponad 9 proc., a zyski na każdym poziomie zwiększyły się o 40 proc. Rynek w tym czasie skurczył się o kilkanaście procent. Jak zapowiada się II półrocze?
Wyniki finansowe opublikujemy 26 października, teraz mogę tylko powiedzieć, że od wielu lat jesteśmy przedsiębiorstwem, które jest raczej przewidywalne i nie zaskakuje inwestorów nagłymi wzlotami czy upadkami. Założyłbym więc, że będziemy kontynuować dobrą passę z I półrocza, co jest konsekwencją portfela zbudowanego w poprzednim roku. Na naszą korzyść działa także to, że ceny materiałów są niskie. Z drugiej strony obserwujemy mocny wzrost kosztów robocizny, co nas zaskakuje. W ciągu ostatnich dwóch lat w branży ubyło 150 tys. miejsc pracy ze względu na kryzys, a mimo to rąk do pracy teraz brakuje, co powoduje że koszt pracy mocno rośnie.
Czy macie odpowiednie zasoby kadrowe, żeby przerobić portfel, którego wartość na koniec czerwca była rekordowa i wynosiła 9,3 mld zł? Ile osób zatrudniliście w tym roku?
O moce przerobowe jesteśmy spokojni. Zawsze staramy się być krok do przodu i najpierw zatrudniać, a potem zdobywać kontrakty, a nie odwrotnie. Nasze ambicje na ten rok były znacznie większe. Zatrudniliśmy 400 osób - mniej, niż planowaliśmy, bo zakładaliśmy wcześniej, że rynek będzie się rozwijać bardziej dynamicznie - ale tak się nie stało. W 2015 r. zwiększyliśmy zatrudnienie o 600 pracowników.