Początki, rozwój i potęga Nvidii. I ważny bohater o polskim nazwisku

Wymyślono ją w przydrożnym barze. W 1997 r. omal nie zbankrutowała, a swoje akcje sprzedawała w ofercie publicznej po 12 dolarów. Obecnie ma kapitalizację większą niż PKB Rosji, a zaprojektowane przez nią chipy napędzają ogólnoświatowy boom na AI.

Publikacja: 02.03.2024 11:32

Chris Malachowsky i Jensen Huang to współzałożyciele koncernu Nvidia. Huang (na zdjęciu)  jest jego

Chris Malachowsky i Jensen Huang to współzałożyciele koncernu Nvidia. Huang (na zdjęciu) jest jego prezesem, a jego majątek jest szacowany na 69 mld USD.

Foto: I-Hwa Cheng/Bloomberg

FOT. MARK COMPTON/ NVIDIA

Po tym, gdy Nvidia stała się trzecią pod względem kapitalizacji amerykańską spółką (o wartości rynkowej bliskiej 2 bln USD), spore zainteresowanie wzbudziło to, że jeden z założycieli koncernu – Chris A. Malachowsky – ma „polsko brzmiące nazwisko”. „Kolejna polska spółka!” – tweetowali niektórzy polscy eksperci, przytaczając nawet źródła, według których Malachowsky urodził się w 1959 r. w Polsce i w wieku kilku lat wraz z rodzicami wyemigrował do USA. Ta narracja jest jednak nieprawdziwa. „Chris urodził się w USA, a jego rodzina ma korzenie w Rosji i w Polsce” – przekazało „Parkietowi” biuro prasowe Nvidii. Publicznie dostępne źródła wskazują, że oboje jego rodzice urodzili się w USA i wywodzili się ze społeczności żydowskiej. Z Polski miał pochodzić tylko jego dziadek ze strony matki, a dziadkowie ze strony ojca – z Rosji (choć te zapisy mogą jednak być mało precyzyjne, gdyż jako „Rosja” mogły być zakwalifikowane w XIX w. Białystok czy Łódź).

Chris Malachowsky wychowywał się w stanie New Jersey, studiował na Uniwersytecie Florydy oraz na kalifornijskim Uniwersytecie Santa Clara. Później robił karierę m.in. w Hewlett-Packard i Sun Microsystems, a w 1993 r. stał się jednym z założycieli spółki Nvidia. Razem z nim zakładali ją Curtis Priem i Jensen Huang. Pierwszy z tej tej dwójki był inżynierem, wcześniej stworzył dla IBM pierwszy procesor graficzny na komputery osobiste. Odszedł jednak z Nvidii w 2003 r. (więcej o jego ekscentrycznym podejściu do życia poniżej). Z kolei Jensen Huang – imigrant z Tajwanu posługujący się też imieniem Jen-Hsun – projektował wcześniej chipy dla AMD. Od początku jest prezesem Nvidii, a wartość jego majątku jest szacowana na ponad 69 mld USD, co daje mu 21. miejsce w rankingu miliarderów Bloomberga.

Bez tej trójki nie byłoby dzisiaj koncernu, który odgrywa olbrzymią rolę w globalnej branży nowych technologii.

30 dni, by nie splajtować

Pomysł na założenie spółki tworzącej karty graficzne zrodził się podczas dyskusji Huanga, Malachowsky’ego i Priema w przydrożnej restauracji w San Jose. Uznali wówczas, że branża gier wideo ma wielką przyszłość, da dobrze zarobić i pozwoli tworzyć rozwiązania technologiczne, z których będzie korzystała cała branża IT. Kapitał zakładowy spółki stanowiło 40 tys. USD. Jej nazwa wzięła się natomiast stąd, że jej założyciele oznaczali swoje pliki literami NV, czyli „następna wersja”. Gdy trzeba było wpisać do rejestru oficjalną nazwę, zastanawiali się nad różnymi słowami zawierającymi litery „n” i „v”. Ostatecznie spodobało im się łacińskie słowo „invidia” oznaczające zazdrość.

Pierwszy produkt Nvidii – akcelerator graficzny NV1 – trafił na rynek jesienią 1995 r. Pierwsze lata działalności nie były łatwe. W sierpniu 1997 r. firma miała tylko tyle gotówki, by pokryć jedną miesięczną wypłatę dla pracowników. Realnie groziło jej bankructwo. W tym samym miesiącu wypuściła jednak na rynek akcelerator graficzny RIVA 128, który w ciągu czterech miesięcy sprzedał się w milionie egzemplarzy. Wówczas powstało nieoficjalne motto spółki: „Naszą firmę dzieli 30 dni od wypadnięcia z interesu”.

Kolejne lata przyniosły już jednak szereg sukcesów. W 1998 r. Nvidia zawarła wieloletnią umowę z TSMC, na mocy której fabryki tej tajwańskiej firmy produkowały chipy zaprojektowane przez Amerykanów. W styczniu 1999 r. Nvidia weszła na giełdę, wcześniej zbierając w ofercie publicznej 42 mln USD. Początkowo planowała sprzedać akcje po 7–9 USD, ale ostatecznie wyznaczono cenę w ofercie na 12 USD. I to było mało, gdyż w dniu debiutu notowania skoczyły do 21 USD. Pod koniec 1999 r. premierę miał GeForce 256, czyli pierwszy produkt Nvidii określany jako procesor graficzny. Później spółka zdobyła kontrakt od Microsoftu na stworzenie układu graficznego dla konsoli Xbox. W kolejnych latach Nvidia dokonała szeregu przejęć, a w 2004 r. współpracowała z Sony przy projektowaniu procesora graficznego dla konsoli PlayStation 3. „Forbes” przyznał jej tytuł Spółki Roku 2007.

Czytaj więcej

Wyniki Nvidii dostarczyły paliwa do kontynuacji zwyżek

W 2008 r. Nvidia negatywnie zaskoczyła inwestorów, dokonując odpisu na 200 mln USD i przyznając, że część jej produktów jest „nadmiernie awaryjna”. Przeciw spółce złożony został pozew zbiorowy, a ugodę w tej sprawie zawarto w 2010 r.

Kolejne lata przyniosły koncernowi bardzo dynamiczny rozwój, m.in. w dziedzinie tworzenia chipów na urządzenia mobilne. W 2013 r. wypuściła na rynek swoją konsolę Nvidia Shield. Dywersyfikowała też biznes, m.in. mocniej angażując się w tworzenie chipów dla branży motoryzacyjnej. W 2020 r. w Wielkiej Brytanii zbudowała zaś superkomputer Cambridge-1, ówcześnie najpotężniejszy na świecie. Ale poniosła też dużą porażkę – było nią fiasko przejęcia Arm, czyli brytyjskiego producenta mikroprocesorów. Transakcję zablokowała Komisja Europejska i brytyjscy regulatorzy.

Nvidia regularnie wypuszcza nowe serie konsumenckich procesorów graficznych GeForce (obecnie z serii GeForce 40), które dzięki możliwości prowadzenia wielu obliczeń równolegle znalazły zastosowania w innych dziedzinach niż tylko gry wideo. Najpierw stały się podstawą ekosystemu kryptowalut, umożliwiając ich „kopanie”, a ostatnio zaczęły być powszechnie używane w obliczeniach związanych ze sztuczną inteligencją. Jednocześnie koncern opracowuje jeszcze potężniejsze chipy do zastosowań profesjonalnych, w tym do serwerów, jak najnowsze H100 czy dopiero zapowiedziane H200 i B100, przeznaczone właśnie do obliczeń ściśle związanych z AI.

Poza projektowaniem układów (ich produkcję zleca podwykonawcom takim jak TSMC) Nvidia tworzy także oprogramowanie, ostatnio m.in. związane z AI. Nic więc dziwnego, że jest postrzegana jako jeden z głównych beneficjentów globalnego boomu na sztuczną inteligencję.

Prawo Huanga

O dynamicznym rozwoju Nvidii wyraźnie mówią jej wyniki. W 2004 r. miała 2 mld USD przychodu, 89 mln USD zysku netto i 2,1 tys. pracowników. W 2014 r. jej przychód wynosił już 4,68 mld USD, zysk netto 631 mln USD, a liczba pracowników wzrosła do 6,38 tys. W 2023 r. przychód sięgał natomiast 60,92 mld USD, zysk netto aż 29,76 mld USD, a załoga liczyła 29,6 tys. osób. Kurs akcji Nvidii wzrósł przez ostatnie 12 miesięcy o blisko 240 proc., chwilowo przekroczył w lutym poziom 800 USD, a kapitalizacja przebiła 2 bln USD. To więcej na przykład od nominalnego PKB Rosji czy Meksyku.

Czy Nvidia zdoła tak samo szybko rozwijać się w nadchodzących latach? Przed jej niedawną konferencją pojawiały się wyliczenia, zgodnie z którymi, by uzasadnić kurs akcji powyżej 740 USD, Nvidia musiałaby przez najbliższe dziesięć lat zwiększyć sprzedaż dziesięciokrotnie, a jednocześnie utrzymać marżę na poziomie 55 proc. Oczywiście dziś trudno przewidzieć, czy takie oczekiwania zostaną spełnione. Wiele będzie zależało od tego, jak rozwinie się w długim terminie technologia sztucznej inteligencji. Czy przyniesie rewolucję w gospodarce światowej, czy też nie spełni pokładanych w niej nadziei? Możliwy jest też scenariusz, w którym rozwój AI zostanie powstrzymany przez regulacje. Na razie jednak na korzyść Nvidii działa sformułowane przez jej prezesa prawo Huanga. Przewiduje ono, że wydajność układów graficznych zwiększa się ponaddwukrotnie co dwa lata, czyli rośnie jeszcze szybciej niż moc standardowych procesorów według prawa Moore’a. Nvidia jest bez wątpienia w awangardzie rozwoju.

Czytaj więcej

#WykresDnia: Nvidia została trzecią najcenniejszą firmą w USA

Komputerowy geniusz, który nie chciał zostać miliarderem

Jednym ze współzałożycieli Nvidii jest Curtis Priem, amerykański inżynier, mający w dorobku blisko 200 patentów. Piastował w koncernie stanowisko dyrektora technologicznego, jednak w 2003 r. postanowił się z firmą pożegnać (co miało związek m.in. z jego burzliwym rozwodem). Wcześniej, po ofercie publicznej Nvidii, przekazał większość swoich akcji fundacji charytatywnej. Tłumaczył to tym, że „nie potrzebuje tak dużych pieniędzy”. W 2006 r. sprzedał resztę udziałów Nvidii. Gdyby je zachował, to dzisiaj jego majątek sięgałby prawdopodobnie kilkudziesięciu miliardów dolarów, co plasowałoby go w pierwszej dwudziestce najbogatszych Amerykanów. Priem pozostaje jednak multimilionerem. „Forbes” szacował w zeszłym roku jego majątek na 30 mln USD. Ponad dziesięć razy więcej ten współzałożyciel Nvidii podarował uczelni Rensselaer Polytechnic Institute w Troy stanie Nowy Jork – swojej alma mater, którą ukończył w 1982 r.

Priem mieszka dziś w wartym 6 mln USD domu w pobliżu kalifornijskiej miejscowości Fremont. Jego rezydencja jest położona na odludziu, w miejscu o słabym zasięgu sieci komórkowych. Zajmuje się pisaniem manifestów na temat naprawiania świata, których jednak nigdzie nie publikuje. Komunikuje się ze światem za pomocą „krótkoterminowych” adresów e-mail, w których nazwach znajdują się 16-cyfrowe sekwencje liczb. Przekazuje je osobom, które chcą się z nim skontaktować. Ma to go chronić przed spamem i ponoć jest bardzo skuteczne. Priem twierdzi, że nie dostał żadnych „śmieciowych” wiadomości od 2000 r.

Priem nie jest jednak zupełnym odludkiem. Cztery razy do roku lata swoim prywatnym odrzutowcem na Rensselaer Polytechnic Institute, gdzie pomaga m.in. w tworzeniu centrum dla komputera kwantowego. HK

Parkiet PLUS
Czy chińska nadwyżka jest groźna dla świata?
Parkiet PLUS
Usługa zarządzania aktywami klientów to nie kiosk z pietruszką
Parkiet PLUS
„Sell in May and go away” – ile w tym prawdy?
Parkiet PLUS
100 lat nie kończy historii złotego, ale zbliża się czas euro
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Parkiet PLUS
Dobrze, że S&P 500 (trochę) się skorygował po euforycznym I kwartale
Parkiet PLUS
Szukajmy spółek, ale też i inwestorów