Efekty sezonowe okazują się niezwykle silne na GPW w tym roku. Praktycznie idealnie zgodnie ze statystycznym wzorcem WIG najpierw odbył sezonową, sierpniowo-wrześniową korektę spadkową, by potem dynamicznie skoczyć w górę z dołka z początku października. W efekcie już w pierwszych dniach listopada krajowy benchmark zdołał pokonać lipcowy szczyt hossy rozpoczętej na jesieni 2022 r.
Coraz bliżej rekordu
Gdyby nadal trzymać się wskazówek płynących z wzorca sezonowego, należałoby na poważnie brać pod uwagę scenariusz, w którym WIG jeszcze nawet w tym roku (rajd św. Mikołaja) lub na początku przyszłego (efekt stycznia) znajdzie się w pobliżu pułapu 80 tys. pkt (z możliwą przejściową zadyszką w środku listopada). A 80 tys. pkt to byłby już pułap wyższy od dotychczasowego rekordu z końcówki 2021 r.
Przy takiej perspektywie na myśl zaczyna nasuwać się już, z wyprzedzeniem, ważne pytanie – po dojściu do jakiego pułapu należałoby już rozważać, dla odmiany, możliwe wyczerpanie potencjału zwyżkowego i ustanowienie definitywnego szczytu hossy trwającej od ponad roku? Na razie pytanie to może wydawać się nieco na wyrost, ale warto przecież bardziej wybiegać w przyszłość.
Niezależnie już od kwestii sezonowości w naszych rozważaniach pochylimy się nad trzema innymi wskazówkami, płynącymi z historii. Pod uwagę weźmiemy (a) zachowanie samego WIG-u, (b) popularny oscylator techniczny, (c) wskaźnik ceny do wartości księgowej.