Nie będzie łatwo
Z danych Banku Rozrachunków Międzynarodowych wynika, że zagraniczne banki miały na koniec września 2021 r. ogółem ok. 160 mld USD ekspozycji na rosyjskim rynku. Najwięcej pożyczkodawcy z Włoch i Francji, po około 33 mld USD.
Jednak, jak przyznaje Kamil Cisowski, dyrektor zespołu analiz i doradztwa inwestycyjnego DI Xelion, ekspozycja europejskich banków na rynek rosyjski, podobnie zresztą jak amerykańskich i japońskich, bardzo spadła od 2014 r., pomimo dużego wzrostu ich całkowitych aktywów jest obecnie przeszło dwukrotnie mniejsza.
– Olbrzymią jej część stanowią trzy banki – Raiffeisen Bank International (23 mld euro), Societe Generale (18,6 mld euro) oraz UniCredit (14,2 mld euro). W ich przypadku decyzja o opuszczeniu Rosji będzie niezwykle trudna, mogą ją podjąć raczej dalsze na listach ING, Credit Agricole czy Commerzbank. Jedynymi podmiotami zainteresowanymi zakupem rosyjskich aktywów będą zapewne banki chińskie i rosyjskie, a sprzedaż będzie się wiązała z poważnymi odpisami. Pomimo olbrzymiej presji opinii publicznej na podejmowanie tego typu decyzji, w przypadku banków z pewnością nie może ona przyjąć formy widzianej w innych branżach, czyli ogłoszenia o opuszczeniu rosyjskiego rynku – mówi Kamil Cisowski. Dodaje, że podane powyżej kwoty są w pewnym uproszczeniu wielkością pożyczek udzielonych rosyjskim klientom, więc logika ruchu „rezygnujemy z dochodzenia tych roszczeń" byłaby niezwykle wypaczona z perspektywy chęci udzielenia wsparcia Ukrainie. Należy raczej oczekiwać przyspieszenia procesu, który trwa od ośmiu lat.
Tomasz Bursa, wiceprezes OPTI TFI, tłumaczy, że o ile ogólna ekspozycja europejskich banków na rosyjski sektor bankowy nie jest duża (ok 0,5 proc. aktywów), o tyle oczywiście są podmioty szczególnie narażone na ryzyko strat.
– Na szczęście nawet istotne ekspozycje grup bankowych (Raiffeisen, Societe Generale i UniCredit) plasowały te banki w drugiej dziesiątce największych banków w Rosji. W scenariuszu bazowym zakładam konieczność dokonania głębokich odpisów aktywów rosyjskich, gdyż należy liczyć się z brakiem możliwości kontynuacji działalności. W najbardziej narażonych bankach spowoduje to jednorazowy wpływ na kapitały własne na poziomie ponad 10 proc. – mówi Bursa.
Dodaje, że oczywiście nie spowoduje to zagrożenia wypłacalności tych podmiotów, ale obniżenie współczynników wypłacalności może oznaczać konieczność zawieszenia lub ograniczenia wypłat dywidend/wykupów akcji. Dodatkowym problemem dla części banków jest fakt, że operacje rosyjskie były bardzo rentowne i w niektórych przypadkach stanowiły ponad 10–15 proc. wyników grup, a to nie jest już wpływ jednorazowy, lecz trwały na ich rynkową wycenę.