Euroland przetrwa, ale mniejszy

Roger Bootle, szef firmy badawczej Capital Economics, były doradca rządu Johna Majora

Aktualizacja: 19.02.2017 01:29 Publikacja: 20.07.2012 15:43

Euroland przetrwa, ale mniejszy

Foto: Archiwum

Czy spodziewa się pan, że pański plan rozmontowania strefy euro, wyróżniony ostatnio Nagrodą Ekonomiczną Wolfsona, zostanie w przyszłości wykorzystany przez europejskich decydentów?

To nie tyle projekt demontażu strefy euro, co plan działania dla państwa, które chce ją opuścić. Nie sądzę, by europejscy decydenci kiedykolwiek zdecydowali się na rozwiązanie unii walutowej. Jeżeli kiedykolwiek dojdzie do jej rozpadu, to stanie się to raczej na drodze secesji poszczególnych krajów. Czy się spodziewam, że wówczas zostanie wykorzystany mój projekt? Tak, jak najbardziej. Mam nawet nadzieję, że w bankach centralnych i ministerstwach finansów Europy ten dokument jest uważnie studiowany, choć nie jest przecież kompletnym planem odpowiadającym na wszystkie pytania (śmiech). To powinien być punkt wyjścia dla krajów takich jak Grecja do tworzenia własnych planów.

Jak duże jest prawdopodobieństwo rozpadu strefy euro? Kiedy możemy się spodziewać takiego zdarzenia?

Jeśli chodzi o wyjście Grecji z unii walutowej, to myślę, że prawdopodobieństwo wynosi tutaj ok. 90 proc. i mówimy raczej o miesiącach niż o latach. Co do innych krajów są natomiast duże znaki zapytania. Jest możliwe, że system zostanie podtrzymany, a europejscy decydenci będą znajdować pieniądze na wspieranie słabszych członków unii walutowej. Sądzę jednak, że taki scenariusz jest mniej prawdopodobny niż secesje kolejnych krajów. Oczywiście po wyjściu Grecji prawdopodobieństwo opuszczenia strefy euro przez inne kraje może spaść do około 60 proc. Spodziewam się również, że strefa euro może przetrwać w ograniczonej formie. Wschodziłyby w jej skład Niemcy, Holandia, Austria, Finlandia, być może Belgia i Francja.

Czy wybór Francois Hollande'a na prezydenta Francji jest rewolucyjną zmianą dla strefy euro?

Myślę, że nie. A przynajmniej nie pomaga to w ratowaniu eurolandu, gdyż Hollande wywiera presję na niemiecką kanclerz Angelę Merkel, jeśli chodzi o politykę wspierania wzrostu i pomocy dla państw strefy euro. Nie ma on tak dobrych relacji z Merkel jak jego poprzednik. Nie sądzę jednak, by kwestie kadrowe miały duże znaczenie przy ratowaniu strefy euro. Sprawa jest dosyć prosta: europejscy przywódcy popełnili katastrofalny błąd. Tworząc strefę euro, narzucili Europie okropny monetarny reżim, który skutkuje słabym wzrostem gospodarczym w części krajów eurolandu, a depresją w innych. Powinni zacząć naprawiać skutki tej fatalnej decyzji, ale zamiast tego zaprzeczają, że problem istnieje. By naprawić system, silne kraje z północy strefy euro muszą zaakceptować współodpowiedzialność za długi słabszych państw południa. Jak można się spodziewać, nie palą się one do tego. Może by to zrobiły, gdyby miały większą kontrolę nad wydatkami państw południa, ale kraje południa nie chcą, by ktoś z zewnątrz mieszał się do ich demokratycznych wyborów. Na tym polega problem – by unia walutowa mogła działać, muszą jej towarzyszyć unie fiskalna i polityczna. Europejscy przywódcy powinni je ustanowić przed powołaniem unii walutowej. Teraz obchodzą ten problem z daleka, sądząc, że mogą załatwić sprawę, kierując trochę pieniędzy tam, gdzie pojawiają się kłopoty...

Mam nadzieję, że państwa chcące wyjść ze strefy euro skorzystają z mojego projektu, jako punktu wyjścia do stworzenia własnych planów działania

Jaka jest rola Mario Draghiego i Europejskiego Banku Centralnego w tej układance? Czy spodziewa się pan, że EBC ulegnie presji i zdecyduje się na ilościowe rozluźnianie polityki pieniężnej (quantitative easing; QE)?

Rolę Mario Draghiego oceniam dobrze. Jest on bardziej elastycznym szefem EBC niż jego poprzednik Jean-Claude Trichet. W przyszłości może się on stać nawet jeszcze elastyczniejszy. Nie sądzę jednak, by kryzys w strefie euro mógł zostać zażegnany jedynie za pomocą polityki pieniężnej. Pamiętajmy również na tym, że EBC jest mocno zaangażowany w aktywa z krajów peryferyjnych strefy euro. To pomoc dla tych państw idąca bocznymi drzwiami. EBC ryzykuje przez to duże straty i może dać argumenty do rąk siłom w Niemczech, które sprzeciwiają się pomocy dla południa. Sądzę więc, że to rządy powinny w największym stopniu odpowiadać za rozwiązanie problemów strefy euro.

Prognozy pańskiej firmy mówią, że w przyszłym roku strefa euro wciąż będzie pogrążona w recesji. Ile lat jeszcze świat będzie się zmagał z kryzysem?

To w dużej mierze zależy od sytuacji w strefie euro. Jeżeli jednak dojdzie do jej podziału tak, że zostaną w niej kraje północy, południe dokona secesji, a szok w systemie bankowym zostanie ograniczony, to w ciągu dwóch lat możemy mieć w Europie oznaki ożywionego wzrostu gospodarczego. Jeśli chodzi o inne części świata, to nie jestem specjalnie zaniepokojony, mimo spowolnienia w Chinach i USA. Spadek cen surowców spowalnia inflację i przywraca konsumentom siłę nabywczą. Ten trend w połączeniu z zakończeniem kryzysu w Europie może sprawić, że w ciągu kilku lat będziemy mieli na świecie dosyć przyzwoite ożywienie gospodarcze. Ponadto na całym świecie firmy siedzą na gotówce i jeżeli tylko dojdzie do poprawy nastrojów, będą gotowe, by ją wydawać i wspierać wzrost. To może się wydarzyć nawet w perspektywie, która wcale nie jest tak bardzo odległa, jak wielu ludziom się wydaje.

Czy zmiana administracji w Waszyngtonie może wywołać taką poprawę nastrojów?

Nie sądzę, by coś takiego przyniosło dużą zmianę. Dużo bardziej niż w polityków wierzę w siłę wielkich procesów gospodarczych. Ameryka wciąż ma kaca po przedkryzysowych latach zadłużania się, konsumenci wciąż muszą uporać się ze swoimi długami, a banki, choć ich sytuacja się polepszyła, nie są skłonne do dużego zwiększenia akcji pożyczkowej. USA mają też problemy fiskalne. Nie sądzę, by zmiana prezydenta sprawiła, że nagle te problemy znikną.

Wielu inwestorów ma nadzieję, że Fed zdecyduje się na kolejną rundę QE. Czy mogłaby ona pomóc gospodarce?

Tak, mogłaby. Jeśli chodzi o QE, jestem w obozie umiarkowanych, gdy wielu ludzi jest ekstremistami. Część tych fundamentalistów uważa, że QE to czyste zło, które sprowadzi wielką inflację. Inni ekstremiści nie widzą problemu inflacji, uważają tylko, że QE przyspieszy wzrost gospodarczy. Wydaje się nawet, że Bank Anglii założył sobie, że jeśli zdoła wpompować x miliardów funtów w gospodarkę, to przełoży się to na y procent wzrostu PKB. Moim zdaniem QE nie przyniesie dużych pozytywnych skutków, gdyż główny kanał, przez który ma ono działać – sektor bankowy – jest zepsuty. Nie sądzę też, by QE było specjalnie szkodliwe. Problem inflacji obecnie nie istnieje dla państw Zachodu. Co prawda może się zdarzyć w przyszłości, że ich władze uznają, iż jest im potrzebna wyższa inflacja, ale jeśli dojdą do takiej konkluzji, uzyskają pożądany wynik niezależnie od tego, czy teraz będziemy mieć QE, czy nie. Ogólnie rzecz biorąc, QE może lekko pomóc gospodarce, a że decydenci mogą zrobić obecnie niewiele ponadto, możemy się spodziewać więcej QE w Wielkiej Brytanii, a nawet w strefie euro.

CV

Roger Bootle

– (ur. 1952 r.) jeden z wiodących ekonomistów londyńskiego City. Szef firmy badawczej Capital Economics, doradca Komisji Skarbu brytyjskiej Izby Gmin, były doradca ekonomiczny rządu Johna Majora. Karierę w świecie finansów rozpoczął w 1978 r. i był m.in. głównym ekonomistą grupy HSBC. Autor bestsellerowej książki „Death of Inflation" wydanej w 1996 r. W swoim dziele „Money for Nothing" przewidywał wybuch światowego kryzysu finansowego. Jego ostatnia książka „The Trouble with Markets" opisuje przyczyny kryzysu oraz wynikającego z niego zagrożenia dla kapitalizmu. Oprócz światowego kryzysu przewidział m.in. pęknięcie bańki internetowej i wyjście Wielkiej Brytanii z Europejskiego Mechanizmu Kursowego w 1992 r. Laureat tegorocznej Nagrody Ekonomicznej Wolfsona. Jego felietony są publikowane w dzienniku „Daily Telegraph".

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie