Atrakcyjne wyceny spółek giełdowych powodują, że stają się one łakomym kąskiem dla potencjalnych inwestorów – zarówno branżowych, jak i finansowych. W tym roku ogłoszono już 27 wezwań do sprzedaży akcji spółek z GPW – dwa z nich dotyczyły Eko Holdingu. Już wiadomo, że wejdzie on do portfela Adventu. Jednak zanim to się stało, przez kilka tygodni byliśmy świadkami emocjonującej walki o tę spółkę. Atmosfera panująca pomiędzy Adventem i Mid Europą wciąż pozostaje – mówiąc delikatnie – chłodna. Tej historii warto się przyjrzeć bliżej z kilku powodów. Po pierwsze, rzadko się zdarza, aby największy udziałowiec spółki sprzedał swoje akcje taniej niż pozostali akcjonariusze. Ponadto na rynku kapitałowym rozgorzała dyskusja o prawach dominujących udziałowców. Jedni twierdzą, że twórca i największy udziałowiec spółki ma prawo zrobić ze swoim „dzieckiem", co mu się żywnie podoba (oczywiście w granicach prawa). Drudzy podnoszą, że musi działać przede wszystkim z pożytkiem dla akcjonariuszy mniejszościowych.
Kilkutygodniowa licytacja
O tym, że Advent chce przejąć Eko Holding, „Parkiet" poinformował jako pierwszy pod koniec sierpnia. Już wtedy kurs handlowej spółki zaczął piąć się w górę. Gdy 10 września Advent ogłosił wezwanie i zaoferował 4,1 zł za akcję, analitycy mieli wątpliwości, czy akcjonariusze odsprzedadzą akcje. Nic dziwnego – oferta Adventu była o 13 proc. niższa od ówczesnego kursu.
Wtedy nieoczekiwanie pojawiła się informacja, że fundusz ma konkurenta. Mid Europa zasygnalizowała, że byłaby skłonna odkupić akcje od największych udziałowców – Marzeny i Krzysztofa Gradeckich – po minimum 5,5 zł. Wówczas Advent podniósł cenę do 4,7 zł. Analityków to nie przekonało. DM PKO BP zarekomendował inwestorom, aby nie sprzedawali akcji Adventowi, ponieważ zdaniem brokera istniała szansa na lepszą ofertę. Najwięksi udziałowcy Eko Holdingu jednak szybko zaserwowali Mid Europie czarną polewkę, informując, że nie są zainteresowani sprzedażą swoich akcji temu funduszowi ani nawet – jak napisano w raporcie giełdowym – „rozmową z tym podmiotem".
Wówczas na rynku zawrzało. Temperaturę podgrzewali inwestorzy finansowi, obecni w akcjonariacie Eko Holdingu. Chcieli ugrać jak najwyższą cenę i swojego sprzymierzeńca widzieli w Mid Europie. Ta zaś, zgodnie z zapowiedzią, 8 października ogłosiła wezwanie do sprzedaży akcji – mimo że nie została dopuszczona do due diligence (badanie finansowo-prawne) Eko Holdingu. Przebiła ofertę Adventu, oferując 5,5 zł za akcję. Gradeccy trwali jednak przy swoim i poinformowali, że swój pakiet odsprzedadzą Adventowi.
Mid Europa mówi „pas"
Wobec zarzutów, że cena jest zbyt niska, rano 18 października Advent kolejny raz poprawił ofertę – tym razem na 5,6 zł. Jednocześnie obniżył też próg w wezwaniu do 55 proc. (z wcześniejszych 80 proc.) i zniósł konieczność uzyskania zgody UOKiK jako warunku niezbędnego do pomyślnego zamknięcia wezwania. 55-proc. próg nie był przypadkowy. Właśnie taki udział w kapitale Eko Holdingu kontrolowali Gradeccy. Co ciekawe, tego samego dnia w południe Mid Europa również podniosła cenę w wezwaniu i kolejny raz przebiła ofertę Adventu, oferując 6,35 zł lub 5,85 zł w zależności od terminu zapisów. Kurs handlowej spółki znów poszybował, dobijając niemal do maksymalnej oferty Mid Europy.