Co takiego jest w marketingu, że zamienił pan na tę branżę karierę w branży rozrywkowej?
Ja naprawdę nie widzę między tymi dwoma zajęciami żadnych różnic. Wszystkie projekty rozrywkowe, w jakie byłem kiedykolwiek zaangażowany, zawsze miały powiązanych z nimi sponsorów. Dlatego wszelkie działalności rozrywkowe, których podejmowałem się wcześniej, już były początkiem cross channel marketingu (wykorzystywanie jednego narzędzia marketingowego do promowania innego – red.). Polecam przykład show „Teenage Mutant Ninja Turtles", który zrobiłem w 1989 roku, bo to najlepszy przykład pomagający zrozumieć, co dziś oznacza termin „cross media".
Tak więc dla mnie te dwie dziedziny zawsze się przenikały. Jednocześnie dla osoby takiej jak ja – żywo zainteresowanej tym, co za chwilę będzie na rynku kolejnym trendem oraz chcącej wykorzystywać najnowsze technologiczne zabawki – to idealne miejsce.
To co będzie na rynku kolejnym trendem? Na zawsze pozostaną nim media społecznościowe?
Dla szczęściarza, który pamięta początki Internetu, a przynajmniej jego początki wśród konsumentów na początku lat 90., jasne jest, że już wtedy zaczęły się media społecznościowe. Tyle że nie były to bardzo popularne rozwiązania – obejmowały małe grupy ludzi, głównie menedżerów. To, co dzieje się teraz, to po prostu rozprzestrzenianie się tej technologii na cały rynek. Dziś już wszyscy ludzie lepiej rozumieją nowe media – mają swoje strony internetowe, ich rodziny i przyjaciele są online i można być z nimi w kontakcie na całym świecie.