Jakie są szanse, że Polskie Jadło się uratuje?
Jeśli chodzi o obecną sytuację spółki, to jest ona w rękach sądu. Każdy dzień bez decyzji oznacza dla nas wymierne straty. Działalność operacyjna spółki jest sparaliżowana. Konta są zablokowane. W takich warunkach nie da się funkcjonować.
Sąd oddelegował nadzorcę, z którym nam się bardzo dobrze współpracuje. Przeprowadził on już audyt w spółce. Gdy wreszcie zapadnie decyzja sądu, będziemy mogli korzystać m.in. z rozliczonych już franczyz i dzięki temu pozyskać gotówkę.
Jak na problemy Polskiego Jadła zapatrują się wierzyciele?
Chciałbym podkreślić, że kredyt w Banku Pocztowym był na bieżąco obsługiwany. Mieliśmy zaledwie miesięczne zaległości, tymczasem bank wypowiedział nam kredyt, a teraz zachowuje się tak, jakby nie chciał odzyskać tych pieniędzy. Zresztą już od 1,5 roku próbowaliśmy przekonać Bank Pocztowy, żeby przychylił się do naszej propozycji sprzedaży nieruchomości (zakładającej m.in. podział ustanowionych zabezpieczeń hipotecznych). Dzięki temu pozyskalibyśmy sporo gotówki i moglibyśmy zmniejszyć zadłużenie. Jednak bank zachowuje się irracjonalnie i obstaje przy swoim. Tymczasem przy obecnych zapisach dotyczących hipoteki, sprzedaż tej nieruchomości na warunkach rynkowych jest niemożliwa. Bank Pocztowy najwyraźniej przyjął strategię blondynki i na nasze argumenty odpowiada: „Nie, bo nie". Jeśli chodzi o weksel, Bank Pocztowy wycofał roszczenie wekslowe z sądu gospodarczego.