Typując spółki do portfela „Parkietu" zarobił pan w ubiegłym roku aż 56 proc. Aż pięć na siedem trafień było zyskownych. To chyba nie był przypadek?
Państwa portfel nie jest nastawiony na agresywne inwestycje, więc starałem się wybierać spółki, które umożliwiają inwestowaniem z trendem. Takie podejście jest bezpieczniejsze niż na przykład „łapanie spadających noży". Nie daje wprawdzie dużych zysków w krótkim czasie, ale w szerszej perspektywie można liczyć na dwucyfrowe stopy zwrotu. Jest to podejście dla tych ostrożniejszych inwestorów, którzy lubią podłączać się pod panujący trend. Spółką, która dobrze pasuje do takiej strategii jest m. in. Zetkama, dlatego postawiłem na nią kilkakrotnie.
W jaki sposób wybiera pan te bezpieczne spółki? Jest jakaś magiczna metoda pozwalająca identyfikować trendy, które będą kontynuowane?
Podstawową metodą selekcji jest obserwacja samego wykresu (w formie świec japońskich), z nanoszeniem wskaźników, ale najważniejszy jest sam układ świec. Jedne spółki od razu mi się podobają, a inne nie. Brzmi to troszkę dziwnie, ale tak już jest, że niektóre wykresy bardziej cieszą analityczne oko niż inne. Wskaźniki analizy technicznej (AT) stosuje w drugiej kolejności, kiedy chce rozpoznać dogodny moment kupna. Nie będę tu oryginalny – stosuje podstawowe narzędzia, jak MACD, RSI, średnie ruchome, ROC, czy wstęgi Bollingera. Są to proste wskaźniki, które zna większość inwestorów.
Na co dzień też inwestuje pan na giełdzie. Czy wyniki są równie dobre jak w naszym eksperymencie?