W USA niektórym szczęśliwcom udało się zapisać do programu testowania tego technicznego cudeńka – pod warunkiem złożenia zamówienia w przedsprzedaży na to urządzenie za 1500 USD. Tanio nie jest, ale być może pojawią się obniżki, które pozwolą na faktyczne upowszechnienie się multimedialnych okularów. To bardzo prawdopodobne, jeśli weźmiemy pod uwagę sukcesy Google na masowym rynku. Z jego wyszukiwarki internetowej korzysta niemal 1,2 mld ludzi, a jego system Android obecny jest na około 700 mln smartfonów i tabletów.
Google Glass byłby pierwszym tak futurystycznym gadżetem, który znalazłby się w powszechnym użyciu. Owszem, są smartfono-zegarki czy smartfono-bransoletki, ale okularów używali do tej pory tylko bohaterowie filmów typu „Star Trek". A gadżet Google'a ma zbliżone do nich możliwości.
Urządzenie wygląda niepozornie: do minimalistycznej oprawki okularowej dołączona jest plastikowa nakładka z kamerą i przeciwwagą usytuowaną za uchem. Obok kamery znajduje się przezierny ekran wielkości paznokcia, na którym wyświetlana jest „rozszerzona rzeczywistość" (Augmented Reality), a więc dodatkowe informacje nt. widzianych obiektów czy interfejs obsługi połączeń telefonicznych. Całość w pełni sterowana jest głosem. Co ciekawe, szkła zasłaniające oczy są tylko opcjonalnym dodatkiem do tego gadżetu. Całość waży mniej niż standardowe oprawki od okularów przeciwsłonecznych.
Urządzenie z tak małym ekranem ma wbrew pozorom całkiem dużo możliwości. Może wyświetlić aktualną godzinę, rozkład najbliższych lotów, informacje na temat widzianych obiektów, tłumaczenie zwrotu w obcym języku czy wskazać planowaną trasę wśród przeszkód terenowych. Takie zastosowania proponuje Google, ale co nam szkodzi mieć stale pod ręką, a w zasadzie w zasięgu wzroku, często aktualizowany kurs giełdowy wybranych spółek czy informacje na temat wahań kursów walut? Wmontowana w oprawki kamera sfilmuje i sfotografuje to, na co patrzymy, jeśli wydamy jej głosem odpowiednie polecenie. Następnie, nie używając rąk, będziemy mogli wysłać te pliki mailem lub podzielić się nimi ze znajomymi na Facebooku. Możemy też podyktować okularom esemes czy wydać im polecenie przeczytania najnowszej czołówki z „The Wall Street Journal".
Z laboratoriów Google wyciekły niedawno informacje, że okulary będą mieć „wbudowany element wibrujący zapewniający dźwięk przez kontakt z głową użytkownika", co oznacza, że gadżet wykorzystuje technologię transmisji dźwięku przez kości do wnętrza ludzkiego ucha. Takie rozwiązanie nie izoluje nas od dźwięków płynących z otoczenia, pozwalając chociażby na otrzymywanie powiadomień o nadchodzących esemesach czy połączeniach.