Podczas prowadzenia tej rubryki z żalem konstatuję, jak bardzo zmienia się światowy rynek motoryzacyjny, który cechuje łączenie się wielu marek, a co gorsza – likwidacja innych należących do najsłynniejszych na świecie. Kryzys światowy był gwoździem do trumny, m.in. dla amerykańskiego pontiaca, którego produkcja została zakończona w 2010 roku, po ponad 80 latach.
Choć marka Pontiac (inspiracją dla nazwy był Pontiac – XVIII-wieczny wódz Indian z plemienia Ottawów) po raz pierwszy narodziła się w roku 1906, szybko zniknęła z rynku i powróciła po dwóch dekadach, z inicjatywy nowego właściciela – koncernu General Motors. Na długie lata stała się jedną z najważniejszych na amerykańskim rynku mimo kryzysu, jaki przeszła pod koniec lat 50. Pontiac stał się wówczas postrzegany jako marka dla emerytów, co zaowocowało kreowaniem nowego wizerunku, z którym do dziś ją kojarzymy – aut sportowych, gwarantujących ekscytujące emocje. Tej zmianie zawdzięczamy takie legendarne modele, jak: GTO, Le Mans, Firebird czy pochodzący od tego ostatniego Trans Am. To jednak lata 60., my mamy dziś perełkę o ponad dekadę wcześniejszą.
Pontiac Chieftain (z angielskiego – wódz) zadebiutował w roku 1949, jego pierwsza, najbardziej udana generacja, produkowana była do 1954 roku, kolejne dwie łącznie tylko trzy lata. Był dostępny w wersjach czterodrzwiowych, jako sedan i kombi, oraz dwudrzwiowych – cabriolet i coupe. I właśnie tę ostatnią wersję (zdaniem wielu specjalistów jedyną słuszną do przeróbek), z roku 1951, wzięli na swój warsztat specjaliści z trójmiejskiej firmy Bujal 78, która specjalizuje się w sprowadzaniu i remontach oraz udoskonaleniach zabytkowych samochodów zza oceanu.
Ten amerykański klasyk, podrasowany i obniżony, jak przystało na auta w stylu custom, prezentuje się zjawiskowo, mimo że prace nad nim nie zostały jeszcze zakończone.
– Auto w ciągu trzech lat przeszło remont blacharski, mechaniczny, lakierniczy i tapicerski w USA. Nie znajdziemy w nim ani śladu rdzy. Nowy lakier, uszczelki, kapitalka silnika oraz skrzyni, tapicerka custom, wszystkie chromy odnowione. Teraz jest już w Polsce. Pozostało nam założenie stereo, zainstalowanie air ride oraz obcięcie dachu – wyjaśnia Andrzej Bujalski, właściciel firmy. – Nie był to projekt robiony na sprzedaż, po taniości, poprzedni właściciel pozbył się go, by móc dokończyć swojego rollce-royse'a. Cały czas nad nim pracujemy. Poza obniżeniem dachu zaczęliśmy już prace nad zawieszeniem, które chcemy zamontować na poduchach firmy Ridetech. Planowane zakończenie prac to koniec lipca, ale może znajdzie się chętny przed zakończeniem prac. Dlatego zapraszamy do zakupu z obniżoną ceną.