Historia marki Citroen jest bardzo ciekawa i ma swe początki w Polsce, gdzie w pierwszych latach XX wieku młody, 23-letni inżynier Andre Citroen poznał technologię kół zębatych o daszkowym uzębieniu. Zachwycony ich skutecznością, nabył patent i rozpoczął we Francji ich produkcję. W tym czasie zaczynała się rozwijać motoryzacja i zapotrzebowanie na koła zębate było duże. Błyskawicznie odniósł sukces, przekładnie Citroena stosowano w większości francuskich samochodów, ale nie tylko. Jego klientem był nawet Rolls-Royce. Ba, przekładnia produkcji Citroena użyta była w sterze Titanica. Zazębienie daszkowe przyniosło więc Citroenowi bogactwo i sławę, a on je unieśmiertelnił, czyniąc z tego wzoru logo swej firmy, znane do dziś.
Już w 1908 roku Citroen zainteresował się motoryzacją, a decyzję o poważnym wejściu w tę branżę podjął po wizycie w fabryce Henry Forda w Stanach Zjednoczonych. Zaczął po pierwszej wojnie światowej, w roku 1919. Od początku stawiał na innowacyjność i jakość oraz marketing. To Citroen jako pierwszy wprowadził m.in. przedni napęd.
Synonimem technologicznej rewolucji tej francuskiej marki stał się jednak model DS, zaprezentowany po raz pierwszy w 1955 roku na paryskich targach motoryzacyjnych. Niespotykane jak na owe czasy opływowe nadwozie, wyposażenie techniczne, obejmujące, m.in.: zawieszenie hydropneumatyczne, hamulce tarczowe i półautomatyczną skrzynię biegów, a także komfort, oferowany przez tę limuzynę sprawiły, że DS wzbudził powszechny zachwyt i rządzę posiadania go we własnym garażu. Był samochodem drogim, mimo to już pierwszego dnia przyjęto ponad 12 tysięcy zamówień na ten samochód!
W ciągu 20 lat Citroen wyprodukował blisko półtora miliona tych wspaniałych samochodów. Na rynku znalazłem kilka wersji, przede wszystkim z lat 70., w cenach od 24 do około 75 tys. zł. Ten najdroższy, ale też najpiękniej odrestaurowany i robiący największe wrażenie, czeka na Podkarpaciu.
– Mój Citroen DS D Super jest po całkowitej renowacji wnętrza, ramy oraz wszystkich elementów blacharki. Przebieg po remoncie to tylko 520 km. Kupiłem go za 19 tys. zł w stanie, który miał być idealny. Nie był. Koszt renowacji wyniósł mnie – uwaga – 60 tys. zł. To nie żart. Jeśli ktoś myśli, że kupi Citroena DS za 20 tys. zł i go wyremontuje za 15 tys. zł, niech o tym zapomni... – opowiada pan Jacek z Podkarpacia. – Większość blach jest nowa, także podłoga, lakier najwyższej jakości – dupont. Każda śrubka oczyszczona i ocynkowana na żółto, silnik i hydraulika po gruntownym przeglądzie, całkowicie nowe wnętrze skórzane, nowe dodatki wykonane z drewna orzechowego. Oczywiście uszczelki, ślizgi szyb, zamki, przełączniki, dźwignie i gałki wykonane z aluminium – wymienia właściciel. Jego DS wyposażony jest m.in. w skrętne reflektory, wspomaganie kierownicy, pełną regulację wysokości zawieszenia. – Samochód jest w idealnym stanie, gotowy do użytkowania. Posiada wszystkie dokumenty do rejestracji w Polsce, na białe lub żółte tablice, spełnia bowiem kryteria, aby byś pojazdem zabytkowym. Komplet oryginalnej instalacji gazowej, niezamontowanej, dokładam z samochodem. Nie ukrywam, że sprzedaję go wyłącznie z przyczyn osobistych, nie dla zarobku, ponieważ cena, choć niemała, nie pokrywa tysiąca przepracowanych roboczogodzin. Myślę, że to jedyny w Polsce DS w takim stanie.