Mogę kupić obligacje Fiata z rentownością na poziomie 7 proc., a mogę z podobną rentownością mieć też papiery polskiej spółki, która ma 50 mln zł przychodów i dwa lata historii działalności. Nie dziw się, że wybieram Fiata – tłumaczył mi zarządzający jednym z większych funduszy obligacji w Polsce. Rozmowa była prywatna, w tzw. kuluarach wtorkowej konferencji „Rynek obligacji Polski", której organizatorem był serwis Cbonds.pl, zatem nazwisko zarządzającego i nazwa funduszu, który reprezentuje, nie padnie.
Dalsza część tego tekstu jest efektem inspiracji tą rozmową. Zaznaczam to, aby czytelnik nie miał wrażenia, że podane tu argumenty są wynikiem rozmyślań autora. Przyjmijmy po prostu, że wyżej podpisany jest po prostu kronikarzem cudzych przemyśleń, które być może nie zostałyby spisane, gdyby konieczne było użycie pełnych nazw i nazwisk.
Nawet PKO BP
Faktycznie coś jest na rzeczy. Polskie firmy emitują dług na krajowym rynku zaskakująco tanio w stosunku do oczekiwań inwestorów zagranicznych i dotyczy to również największych firm. Przykładem niech będzie PKO BP, który w 2010 r. uplasował euroobligacje, oferując 3,73 proc. stałego kuponu. W owym czasie roczny EURIBOR (PKO BP płaci kupon raz do roku) wynosił ok. 1,5 proc., zatem można przyjąć, że oferowana marża wynosiła 2,2 pkt proc. W 2012 r. PKO BP uplasował obligacje na krajowym rynku – także dziesięcioletnie, lecz o zmiennym kuponie. Tu marża wyniosła 1,64 proc., a więc była niższa niż w przypadku papierów skierowanych na rynek międzynarodowy. Oczywiście, można polemizować i twierdzić, że sytuacja banku i całego naszego sektora była inna w 2010 r. (relatywnie świeżo po kryzysie) niż w 2012 r., że stały kupon to jednak nie to samo co zmienny i oprocentowanie uwzględnia późniejsze perspektywy spadku EURIBOR (wówczas jednak oprocentowanie euroobligacji PKO BP powinno być niższe, bo liczona po dzisiejszej stawce „marża" od obligacji PKO BP przekracza roczny EURIBOR o... 319 pkt.
50 mln zł w emisjach obligacji o mniejszej wartości OFE zwykle nie uczestniczą