Deszcz złotych medali

Oferta numizmatów na każdą kieszeń.

Publikacja: 12.04.2015 10:40

Rynkowym wydarzeniem jest złoty medal, którym nagrodzono w Paryżu malarza Henryka Rodakowskiego. Fot

Rynkowym wydarzeniem jest złoty medal, którym nagrodzono w Paryżu malarza Henryka Rodakowskiego. Fot. Antykwariat Numizmatyczny Michał Niemczyk

Foto: Archiwum

W tym półroczu odbędą się co najmniej dwie godne uwagi stacjonarne aukcje numizmatów. Warszawskie Centrum Numizmatyczne (www.wcn.pl) ogłosiło już ofertę aukcji, która odbędzie się 25 kwietnia. Kolekcjonerom i inwestorom śni się już po nocach oferta aukcji, którą 23 maja zorganizuje Antykwariat Numizmatyczny Michał Niemczyk (www.numizmatyka.waw.pl). Wydarzeniem w historii rynku jest tam unikatowy medal malarza Hanryka Rodakowskiego.

Oferta WCN jest różnorodna i na każdą kieszeń. Ceny wywoławcze wynoszą od 100 zł do 125 tys. zł.

Zachęcam do przeczytania katalogu w celach edukacyjnych. Nie trzeba od razu debiutować na tym rynku. Lektura pozwoli nam oswoić się z nieznanym towarem. Może dzięki temu skojarzymy, że w archiwum odziedziczonym po dziadku leżą niepozorne druczki, które w katalogu wyceniono w tysiącach złotych.

Na przykład ktoś nieświadomy może trzymać w domowych papierach banknot o nominale 20 zł, zaprojektowany w 1965 roku przez Andrzeja Heidricha, lecz niewprowadzony do obiegu. Taki papierek kosztuje 10 tys. zł! To pozycja 804 w katalogu, laik łatwo ją przeoczy w czasie lektury.

Wydrukowane, ale niewprowadzone do obiegu banknoty dziwnymi kanałami wydostawały się z Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych. Mogą się poniewierać u nieświadomych właścicieli.

Platynowe 6 rubli

Bodaj najdroższa w ofercie WCN jest moneta o nominale 6 rubli wybita w Petersburgu w 1845 roku – kosztuje 125 tys. zł. Laik prawdopodobnie powie, że to srebro, a to jest platyna! Moneta jest ekstremalnie rzadka. Uznane źródła informują o znanych trzech lub czterech istniejących egzemplarzach. Oferowany egzemplarz pochodzi z najwybitniejszej polskiej kolekcji Emeryka hrabiego Hutten-Czapskiego oznaczony jest jego puncą kolekcjonerską.

Od Czapskiego moneta trafiła do sławnego zbioru księcia Jerzego Michajłowicza, następnie do Muzeum Aleksandra III. Po latach wróciła do Polski. Jaką cenę miałaby bez tej proweniencji? Kolekcjonerzy szacują, że byłaby ok. 40 proc. tańsza. W katalogu warto przeczytać o bajkowych losach pozostałych egzemplarzy. Jeden z nich pojawił się na aukcji kolekcji Tołstoja, inny pochodził z kolekcji duplikatów Ermitażu.

Znana proweniencja różni katalogi aukcji numizmatów od katalogów krajowych aukcji obrazów. Pochodzenie rzadkich numizmatów jest znane i udokumentowane. To podnosi ich cenę i pozwala określić autentyczność. Natomiast obrazy lub rzemiosło artystyczne najczęściej biorą się z próżni, nie wiadomo, kto je miał, jakie były ich losy. Różnica ta powoduje, że obroty na rynku numizmatów są istotnie większe niż na rynku malarstwa.

10 tys. zł kosztuje banknot 100-rublowy z 1886 roku z portretem carycy Katarzyny (zdjęcie obok). Banknot wymienialny był od ręki na 150 gramów złota. Wygląda jak tęcza! Kolory płynnie przechodzą jeden w drugi. Podobno ta technika druku jest dziś nieosiągalna. Egzemplarz jest w słabym stanie zachowania. Gdyby był w idealnym stanie, miałby cenę ok. 150 tys. zł. Takie notowania ustalają rosyjscy kolekcjonerzy na światowych aukcjach.

Są w ofercie WCN odmiany jednej z najpiękniejszych polskich monet. To srebrne 5 złotych z 1925 roku, tzw. Konstytucja (ilustracja powyżej). Są trzy odmiany w cenach od 12,5 do 17,5 tys. zł. Rewelacją są niepozorne „bileciki", graficznie przypominające historyczne papiery wartościowe. To banknoty zastępcze emitowane w latach 50. XX wieku przez szpitale dla psychicznie i nerwowo chorych. Mają ceny 250 zł i 750 zł.

Warto się wybrać na pokaz przedaukcyjny, aby zobaczyć kontrmatrycę do drukowania banknotów. Pochodzi z czasów Generalnej Guberni (1939–1945). Z takiego kawałka miedziowanej cynkowej blachy drukowano banknoty. Ten unikat kosztuje 25 tys. zł. Pamiętam z czasów PRL, jak tego rodzaju tajemnicze przedmioty poniewierały się na śmietnikach, bo nie było wolnego rynku antykwarycznego.

Pół kilograma złota

Efektownie wyglądają banknoty z lat tuż po 1989 roku o nominałach wyrażonych w milionach złotych. To przestroga, żebyśmy robili wszystko, aby nie dopuścić do inflacji.

Pełna oferta antykwariatu Michał Niemczyk nie jest jeszcze znana. Moim zdaniem wydarzeniem w całej historii polskiego rynku antykwarycznego jest złoty medal, którym w 1852 roku w Paryżu uhonorowano polskiego malarza Henryka Rodakowskiego (1823–1894).

Rodakowski to najwybitniejszy polski portrecista. Dostał złoty medal za portret gen. Henryka Dębińskiego, który jest dumą krakowskiego Muzeum Narodowego. Złoty medal waży prawie pół kilograma, zaprojektował go najwybitniejszy francuski medalier XIX wieku. Cena jest zachęcająca, wynosi tylko 70 tys. zł. To przedmiot o wartości muzealnej, który może zainteresować kolekcjonerów numizmatów, ale także miłośników malarstwa. Dotychczas pozostawał w rękach rodziny artysty.

Unikatem jest też złoty medal z 1842 roku z wizerunkiem Samuela Bogumiła Lindego. Medal o wadze 90 gramów będzie miał prawdopodobnie cenę wywoławczą 70 tys. zł.

Prawie 400 gramów waży złoty unikatowy medal wybity w 1894 roku po śmierci cara Aleksandra III Romanowa. Rosyjscy kolekcjonerzy przez ostatnie lata byli światowymi liderami na rynku tego typu pamiątek.

Jest wysoki popyt, to na rynek wychodzą rarytasy, bo opłaca się je sprzedać! W tym roku będzie więcej aukcji, np. Warszawskie Centrum Numizmatyczne zorganizuje dwie aukcje internetowe z katalogiem, w ubiegłym roku nie było takich aukcji. Przypomnę jeszcze, że wymienione tu dwie największe firmy regularnie co tydzień organizują internetowe aukcje popularnych numizmatów. W WCN w takiej aukcji bierze udział zwykle 200 osób.

Rocznik papierów wartościowych

Ukazał się trzeci tom bogato ilustrowanego „Rocznika historii papierów wartościowych", wydawanego przez Stowarzyszenie Kolekcjonerów Historycznych Papierów Wartościowych (SKHPW). Rocznik jak zwykle propaguje wiedzę na temat historii polskiej gospodarki i kolekcjonerstwo. Zawiera monograficzne teksty o wybranych historycznych papierach.

Warto przeczytać syntetyczny tekst Leszka Koziorowskiego na temat papierów zaprojektowanych przez Adama Półtawskiego (1881–1952). Miejmy nadzieję, że to początek cyklu publikacji poświęconych urodzie historycznych papierów wartościowych. Dziedzina ta jest całkiem zaniedbana przez badaczy sztuki użytkowej. Sztandarowymi, cenionymi z uwagi na urodę są projekty Zofii Stryjeńskiej i Józefa Mehoffera.

Półtawski znany jest przede wszystkim lub wyłącznie jako twórca polskiej czcionki, tzw. antykwy Półtawskiego. Był artystą wszechstronnie wykształconym, nie tylko absolwentem krakowskiej ASP, ukończył także w Europie szkoły z dziedziny sztuki druku. Projektował banknoty po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku.

Od siebie dodam, że z uwagi na urodę warto zbierać papiery ze znakami wodnymi. Dziedzina ta wydaje się całkiem w Polsce zaniedbana.

Ze sprawozdania zamieszczonego w „Roczniku" wynika, że stowarzyszenie formalnie liczy 67 członków. Nie wszyscy jednak są aktywni i płacą składki (50 zł rocznie). Tę edycję „Rocznika" wspomogła finansowo Giełda Papierów Wartościowych. Na stronie stowarzyszenia (www.historycznepapiery.pl) podano orientacyjne ceny najpopularniejszych historycznych papierów.

Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza