Warszawska giełda udanie rozpoczęła 2015 r. W ostatnim czasie zwyżki jednak wyhamowały. Co z tą naszą hossą?
Nie widzę większych zagrożeń dla kontynuacji hossy na naszym rynku. Myślę, że rynek po prostu zafundował sobie odpoczynek po zwyżkach z pierwszych miesięcy roku. W krótkim terminie możliwa jest korekta, ale nie sądzę – biorąc pod uwagę obecne korzystne otoczenie rynkowe, gdy na pozostałych europejskich giełdach mamy kontynuację zwyżek – by była ona długa i głęboka. Obecny stan zawieszenia indeksów nie powinien trwać zbyt długo. Prawdopodobnie czeka nas jeszcze kilka słabszych tygodni, zanim dojdzie do kolejnego wybicia indeksów. Warto jednak zauważyć, że dość nieoczekiwanie pojawił się jeszcze jeden czynnik ryzyka, który nieco schłodził nastroje na lokalnym rynku. Mam tutaj na myśli ryzyko polityczne związane z niepewnością co do wyniku wyborów, zarówno prezydenckich, jak parlamentarnych.
Polityka może w tym roku pokrzyżować szyki hossie?
Ten czynnik może w pewnym stopniu wpływać niekorzystnie na nasz rynek, choć nie sądzę, by decydował o losach hossy, która w długim terminie nie wydaje się zagrożona. Jednak tempo zwyżek może nieco spowolnić. Oczywiście wiele będzie zależało od tego, jakie będą szanse na zmianę władzy w kraju oraz co będą miały do zaoferowania siły polityczne walczące o wygraną w wyborach parlamentarnych. Poza tym wybory parlamentarne są z reguły bodźcem do impulsu fiskalnego. Ponieważ Komisja Europejska zdejmie z Polski procedurę nadmiernego deficytu, rząd będzie miał większą swobodę w wydatkach, co pewnie zostanie wykorzystane. Pojawiają się pomysły obniżenia podatków, choćby poprzez zwiększenie kwoty wolnej, czy odmrożenia płac w budżetówce. Niewątpliwie stanowiłoby to wsparcie dla gospodarki, co mogłoby stanowić dodatkowy impuls wzrostowy dla wielu branż.
Szeroki rynek jest o kilkanaście procent wyżej niż na początku roku. Czy polskie akcje są wciąż atrakcyjne pod względem wycen?