Średnie spółki optymalnym wyborem

Artur Iwański | Z dyrektorem biura analiz rynkowych Domu Maklerskiego PKO BP rozmawia Jacek Mysior

Publikacja: 24.05.2015 10:59

Średnie spółki optymalnym wyborem

Foto: ROL

Warszawska giełda udanie rozpoczęła 2015 r. W ostatnim czasie zwyżki jednak wyhamowały. Co z tą naszą hossą?

Nie widzę większych zagrożeń dla kontynuacji hossy na naszym rynku. Myślę, że rynek po prostu zafundował sobie odpoczynek po zwyżkach z pierwszych miesięcy roku. W krótkim terminie możliwa jest korekta, ale nie sądzę – biorąc pod uwagę obecne korzystne otoczenie rynkowe, gdy na pozostałych europejskich giełdach mamy kontynuację zwyżek – by była ona długa i głęboka. Obecny stan zawieszenia indeksów nie powinien trwać zbyt długo. Prawdopodobnie czeka nas jeszcze kilka słabszych tygodni, zanim dojdzie do kolejnego wybicia indeksów. Warto jednak zauważyć, że dość nieoczekiwanie pojawił się jeszcze jeden czynnik ryzyka, który nieco schłodził nastroje na lokalnym rynku. Mam tutaj na myśli ryzyko polityczne związane z niepewnością co do wyniku wyborów, zarówno prezydenckich, jak parlamentarnych.

Polityka może w tym roku pokrzyżować szyki hossie?

Ten czynnik może w pewnym stopniu wpływać niekorzystnie na nasz rynek, choć nie sądzę, by decydował o losach hossy, która w długim terminie nie wydaje się zagrożona. Jednak tempo zwyżek może nieco spowolnić. Oczywiście wiele będzie zależało od tego, jakie będą szanse na zmianę władzy w kraju oraz co będą miały do zaoferowania siły polityczne walczące o wygraną w wyborach parlamentarnych. Poza tym wybory parlamentarne są z reguły bodźcem do impulsu fiskalnego. Ponieważ Komisja Europejska zdejmie z Polski procedurę nadmiernego deficytu, rząd będzie miał większą swobodę w wydatkach, co pewnie zostanie wykorzystane. Pojawiają się pomysły obniżenia podatków, choćby poprzez zwiększenie kwoty wolnej, czy odmrożenia płac w budżetówce. Niewątpliwie stanowiłoby to wsparcie dla gospodarki, co mogłoby stanowić dodatkowy impuls wzrostowy dla wielu branż.

Szeroki rynek jest o kilkanaście procent wyżej niż na początku roku. Czy polskie akcje są wciąż atrakcyjne pod względem wycen?

Biorąc pod uwagę obecny poziom wycen na naszej giełdzie, nie są one jeszcze na tyle wysokie, aby mówić o przewartościowaniu naszego rynku. Obecna hossa może nie wygląda zbyt efektownie, ale dzięki umiarkowanym zwyżkom wyceny nie są jeszcze oderwane od fundamentów. Na rynku nie ma mowy o hurraoptymizmie charakterystycznym dla schyłkowej fazy hossy. Raczej mamy do czynienia ze wzrostem opartym na zdrowych fundamentach. Uśredniając dla całego rynku, poziom wycen ma pokrycie w fundamentach. Wyceny rynkowe opierają się na racjonalnych scenariuszach rozwoju.

Jedną z przeszkód, które ciążyły indeksom warszawskiej giełdy w ostatnich latach, był brak wyraźnej poprawy zysków w spółkach. Czy z optymistycznych prognoz dla naszego rynku można wnioskować,że poprawa zysków powinna przyspieszyć?

Trudno sobie wyobrazić hossę na naszym rynku bez poprawy zysków w spółkach. W tym roku oczekiwałbym ich jednocyfrowego wzrostu, w przyszłym roku dynamika powinna nieco przyspieszyć. To oczywiście uśredniony wzrost, bo w przypadku wielu cyklicznych spółek, głównych beneficjentów ożywienia gospodarczego, dynamika powinna mocno przyspieszyć. Pozytywnie należy odczytywać również to, że dzięki korzystnemu otoczeniu coraz większa liczba giełdowych firm jest w stanie wykazać poprawę na poziomie zysków. Zakładam, że w kolejnych kwartałach trend jeszcze nabierze znaczenia. Gospodarka stosunkowo niedawno weszła w okres dobrej koniunktury, a prognozy na lata 2015–2016 zakładają przyspieszenie jej wzrostu.

To dość optymistyczna zapowiedź. Jak ocenia pan potencjał hossy na polskim rynku?

Zakładana poprawa zysków w spółkach, która w pewnym stopniu już następuje, daje przestrzeń do fundamentalnej hossy. Myślę, że polski rynek akcji ma potencjał, by rosnąć o 10–15 proc. rocznie w najbliższych latach, co byłoby optymalnym tempem, jeśli zwyżki miałyby odzwierciedlać poprawiające się fundamenty. Oczywiście, jeśli dojdzie do sytuacji, że wyceny spółek będą rosły znacznie szybciej niż ich zyski, w pewnym momencie akcje mogą oderwać się od fundamentów. Wówczas punkt kulminacyjny hossy wypadnie wcześniej. Jednak nie spodziewam się, że nastąpi to w tym roku.

Początek roku zdecydowanie należał do małych i średnich spółek, które wróciły do łask inwestorów. Wciąż warto stawiać na „maluchy"?

Zdecydowanie polecamy te segmenty. Przemawiają za tym lepsze perspektywy niż w przypadku spółek największych. Firmy o mniejszej kapitalizacji w największym stopniu skorzystają z poprawiającej się koniunktury w Polsce i strefie euro. Trzeba jednak pamiętać, że jest to bardzo zróżnicowana grupa. Różnice te występują pomiędzy konkretnymi spółkami, nawet wywodzącymi się z tej samej branży. Dlatego też stawiamy na selekcję, ponieważ na szerokim rynku nie brakuje atrakcyjnie wycenianych spółek. Warto przyjrzeć się tym podmiotom, które regularnie wypłacają dywidendę. Jej stopa niejednokrotnie jest bardzo atrakcyjna, w dodatku coraz więcej spółek chce dzielić się zyskami. Wśród głównych segmentów ciekawiej wyglądają spółki o średniej kapitalizacji.

Na czym polega atrakcyjność giełdowych „średniaków"?

Argumentami przemawiającym za tym segmentem są przede wszystkim zadowalająca płynność obrotu, co w przypadku wielu spółek z sWIG80 nie jest takie oczywiste, oraz lepsze niż w przypadku wielu firm z WIG20 perspektywy rozwoju w obliczu oczekiwanego wzrostu gospodarczego w Polsce i strefie euro. Co więcej, dostrzegamy, że ten segment coraz silniej zaczyna przyciągać uwagę zagranicznych graczy, którzy w coraz większym stopniu interesują się spółkami o cyklicznym charakterze działalności w szczególności mającymi ekspozycję na pozytywne trendy, jakie obserwujemy w polskiej gospodarce.

Ten segment nie należy jednak do najtańszych, akcje wielu spółek z mWIG40 firm znacząco zdrożały, niektórych nawet po kilkaset procent w ostatnich latach...

Zwyżki kursów uzasadnione są istotną poprawą wyników. Wiele firm z mWIG40 może się pochwalić stabilnym wzrostem biznesów w ciągu ostatnich lat, co znacząco umocniło ich pozycję rynkową. W wielu przypadkach jest szansa na kontynuację tego trendu i z tego względu akcje tych spółek notowane są z premią, która uwzględnia oczekiwany wzrost zysków. Nie bez znaczenia są tutaj dywidendy. Co ciekawe, wiele z tych firm potrafi łączyć ponadprzeciętny wzrost biznesu z wypłacaniem dywidendy, co dla wielu graczy jest nie do przecenienia. W tym przypadku pozornie wysokie wskaźniki wcale nie muszą oznaczać, że spółki te są drogie.

Co z dużymi spółkami z WIG20?

Obecnie nie widzę wśród nich większego potencjału. Problemem tego segmentu jest dominacja sektorów, które nie najlepiej rokują, jeśli chodzi o poprawę zysków. Banki zmagają się z wpływem niekorzystnego otoczenia rynkowego będącego wynikiem m. in. spadku stóp procentowych – choć tutaj akurat jest szansa, że w drugiej połowie roku wrócą na ścieżkę wzrostu zysków, a inwestorzy zaczną dyskontować poprawę wyników w kolejnych latach. Z kolei energetyka w tym roku w najlepszym wypadku wykaże co najwyżej płaskie wyniki rok do roku. W dodatku dużą niewiadomą jest ewentualna konsolidacja sektora. Z kolei spółki wydobywcze zmagają się ze spadkiem cen surowców, co mocno ciąży na wynikach i co gorsza, nie bardzo wiadomo, kiedy ten trend na trwałe się odwróci.

W których branżach naszego rynku warto poszukać zysków w tym roku?

Wiele branż zaczyna łapać wiatr w żagle po okresie zastoju. I co ważne, nie dotyczy to już wyłącznie grona liderów rynkowych, którzy nieźle sobie radzili także w okresach spowolnienia, ale znacznie szerszej grupy firm. Dobrze wyglądają perspektywy spółek, których kondycja uzależniona jest od popytu konsumenckiego. Wiele z nich już odczuło pozytywny efekt ożywienia po stronie rosnącej sprzedaży, co jest dobrym prognostykiem dla przyszłych zysków. Dobry okres mają przed sobą spółki przemysłowe, nastawione na eksport, w przypadku których poprawa koniunktury przekłada się na wzrost zamówień. Wiele na to wskazuje, że wejdziemy również w kolejny okres inwestycyjnego boomu wspomaganego środkami unijnymi. Powinno to sprawić, że na brak zleceń nie będą narzekać firmy związane z budownictwem infrastrukturalnym.

CV

Artur Iwański od 2011 r. jest szefem działu analiz rynkowych Domu Maklerskiego PKO BP. Wcześniej kierował działem analiz w Erste Securities. Odpowiada za opracowywanie strategii rynkowej oraz za sektor wydobywczy. Posiada tytuł CFA. Zespół analityków zarządzany przez Iwańskiego w rywalizacji portfeli fundamentalnych organizowanej przez „Parkiet" w edycji za 2014 r. zajął trzecie miejsce.

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza