Co mają wspólnego podaż pieniądza i hossa na GPW?

Z naszych badań wynika, że zmiany podaży pieniądza w strefie euro z półrocznym wyprzedzeniem podpowiadają, jaki może być kierunek trendu na warszawskim parkiecie.

Aktualizacja: 08.06.2015 01:06 Publikacja: 07.06.2015 09:59

Co mają wspólnego podaż pieniądza i hossa na GPW?

Foto: Bloomberg

W naszych analizach wielokrotnie pokazywaliśmy, jak duże znaczenie dla koniunktury giełdowej na GPW ma polityka monetarna w naszym kraju. Okresy pomiędzy końcem obniżek stóp procentowych i początkiem podwyżek należały historycznie do najbardziej udanych dla inwestorów (ponieważ wcześniejsze obniżki z pewnym opóźnieniem pobudzały koniunkturę gospodarczą).

Tym razem przyjrzymy się kolejnej kwestii. Stopy procentowe to cena pieniądza. Oprócz tego liczy się także jego podaż (money supply).

Podstawowym, najprostszym miernikiem podaży pieniądza jest tzw. agregat M1. Jest to suma zasobów pieniądza w gospodarce, cechujących się największą płynnością: gotówki oraz depozytów na żądanie należących do gospodarstw domowych i firm.

Z badań naszych i innych analityków wynika jasno, że wielkość płynnych zasobów pieniądza, a przede wszystkim tempo jej zmian, mają istotne znaczenie nie tylko dla cen akcji, ale też koniunktury gospodarczej.

Przyrost masy pieniądza

Na początku ustalmy jedną kwestię – podaż pieniądza (M1) na przestrzeni lat niemal nieustannie rośnie (na koniec marca gotówka w obiegu i depozyty na żądanie miały wartość 620 mld zł). Można to interpretować jako efekt zarówno rozwoju (powiększania się) polskiej gospodarki, jak i inflacji.

To, co tak naprawdę liczy się z punktu widzenia inwestorów, to tempo tego niemal nieustannego wzrostu. Jeśli przyjrzymy się rocznym zmianom podaży pieniądza, to okaże się, że największe zostały odnotowane w kulminacyjnym okresie boomu w 2007 roku – wówczas agregat M1 rósł w tempie bliskim 30 proc. w skali roku. Te przyrastające gwałtownie zasoby gotówki kierowały się częściowo na rynki akcji i nieruchomości.

O takim tempie obecnie można już tylko pomarzyć, ale kierunek trendu jest nadal godny stałej obserwacji. Przypomnijmy sobie choćby pamiętny krach na giełdzie w sierpniu 2011 roku – był on poprzedzony załamaniem się tempa wzrostu M1 (w maju 2011 r. tąpnęło do poziomu najniższego od 14 miesięcy). Podobne zjawisko zasygnalizowało też zawczasu ubiegłoroczną słabość rodzimego rynku akcji. Ewidentnie tempo przyrostu „zapasów" płynnej gotówki w gospodarce „współrządzi" koniunkturą na GPW, w pewnym stopniu nawet niezależnie od trendów na rynkach globalnych.

Na szczęście od jesieni ub.r. mamy do czynienia z pozytywnym trendem – tempo wzrostu M1 przyspiesza. Coraz szybszy przyrost masy pieniądza wyraźnie sprzyjał w ostatnich miesiącach ożywieniu na GPW. Jednocześnie biorąc pod uwagę, że w szczytach poprzednich dwóch cykli (jesień 2013 r., wiosna 2011 r.) roczne tempo wzrostu M1 osiągało poziom 16–18 proc., można jeszcze mieć nadzieję na kontynuację w kierunku tych pułapów (na razie dysponujemy danymi za marzec – wówczas tempo wynosiło 10,9 proc.).

Ciekawe zależności

Oczywiście ze spełnianiem się nadziei różnie w życiu bywa, ale na tym jeszcze nie koniec naszych wywodów. Nasze badania nad podażą pieniądza zaprowadziły nas do... strefy euro. Gdyby nałożyć na siebie wykresy zmian M1 w Polsce i w eurolandzie, to na pierwszy rzut oka trudno byłoby stwierdzić jakiś związek. Kiedy jednak zaczęliśmy bardziej wnikliwie badać sprawę, to nasunął się wniosek, że trendy monetarne w strefie euro wyprzedzają trendy w Polsce. Zależności tej sporo brakuje do ideału, ale z naszych badań wynika, że wyprzedzenie to wynosi około 9 miesięcy.

Próby dogłębnego wyjaśnienia tej zależności są poza zakresem dzisiejszej analizy, niemniej chyba nie powinna ona dziwić – powiązania handlowo-finansowe Polski z gospodarkami zachodnimi są silne.

Drążąc dalej ten temat, można przy okazji natrafić na jeszcze jeden wątek – zmiany M1 w strefie euro mają pewne właściwości prognostyczne dla samej strefy euro. Historycznie z okołorocznym wyprzedzeniem podaż pieniądza podpowiadała, co będzie się działo z tamtejszym PKB.

Traktując dosłownie tę zależność, można dojść do wniosku, że gospodarka eurolandu powinna teraz przyspieszać – przynajmniej do I kwartału 2016 roku. A może i dłużej, bo kwietniowe dane o podaży pieniądza okazały się najlepsze od prawie pięciu lat, co sugeruje, że ożywienie ma szansę przedłużyć się na II kwartał 2016 r.

Idąc dalej tym tropem i poszukując kolejnych zależności, można też zauważyć, że zmiany M1 w strefie euro całkiem nieźle pozwalają też z wyprzedzeniem przewidywać kierunek trendu na warszawskim parkiecie. Jeśli brać tę regułę dosłownie, to należałoby oczekiwać utrzymania się sprzyjającej koniunktury na GPW przynajmniej do jesieni tego roku.

Podsumowując, zauważmy, jak kluczowe wnioski dla inwestorów płyną z tych wszystkich rozważań:

(1) podaż pieniądza (agregat M1) w strefie euro rośnie coraz szybciej (ten trend rozpoczął się niezależnie od QE);

(2) to potencjalnie jest zapowiedzią poprawy koniunktury gospodarczej w eurolandzie w kolejnych kwartałach;

(3) na tej podstawie można również oczekiwać korzystnego trendu na GPW – przynajmniej do jesieni tego roku.

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza