To, co tak naprawdę liczy się z punktu widzenia inwestorów, to tempo tego niemal nieustannego wzrostu. Jeśli przyjrzymy się rocznym zmianom podaży pieniądza, to okaże się, że największe zostały odnotowane w kulminacyjnym okresie boomu w 2007 roku – wówczas agregat M1 rósł w tempie bliskim 30 proc. w skali roku. Te przyrastające gwałtownie zasoby gotówki kierowały się częściowo na rynki akcji i nieruchomości.
O takim tempie obecnie można już tylko pomarzyć, ale kierunek trendu jest nadal godny stałej obserwacji. Przypomnijmy sobie choćby pamiętny krach na giełdzie w sierpniu 2011 roku – był on poprzedzony załamaniem się tempa wzrostu M1 (w maju 2011 r. tąpnęło do poziomu najniższego od 14 miesięcy). Podobne zjawisko zasygnalizowało też zawczasu ubiegłoroczną słabość rodzimego rynku akcji. Ewidentnie tempo przyrostu „zapasów" płynnej gotówki w gospodarce „współrządzi" koniunkturą na GPW, w pewnym stopniu nawet niezależnie od trendów na rynkach globalnych.
Na szczęście od jesieni ub.r. mamy do czynienia z pozytywnym trendem – tempo wzrostu M1 przyspiesza. Coraz szybszy przyrost masy pieniądza wyraźnie sprzyjał w ostatnich miesiącach ożywieniu na GPW. Jednocześnie biorąc pod uwagę, że w szczytach poprzednich dwóch cykli (jesień 2013 r., wiosna 2011 r.) roczne tempo wzrostu M1 osiągało poziom 16–18 proc., można jeszcze mieć nadzieję na kontynuację w kierunku tych pułapów (na razie dysponujemy danymi za marzec – wówczas tempo wynosiło 10,9 proc.).
Ciekawe zależności
Oczywiście ze spełnianiem się nadziei różnie w życiu bywa, ale na tym jeszcze nie koniec naszych wywodów. Nasze badania nad podażą pieniądza zaprowadziły nas do... strefy euro. Gdyby nałożyć na siebie wykresy zmian M1 w Polsce i w eurolandzie, to na pierwszy rzut oka trudno byłoby stwierdzić jakiś związek. Kiedy jednak zaczęliśmy bardziej wnikliwie badać sprawę, to nasunął się wniosek, że trendy monetarne w strefie euro wyprzedzają trendy w Polsce. Zależności tej sporo brakuje do ideału, ale z naszych badań wynika, że wyprzedzenie to wynosi około 9 miesięcy.
Próby dogłębnego wyjaśnienia tej zależności są poza zakresem dzisiejszej analizy, niemniej chyba nie powinna ona dziwić – powiązania handlowo-finansowe Polski z gospodarkami zachodnimi są silne.
Drążąc dalej ten temat, można przy okazji natrafić na jeszcze jeden wątek – zmiany M1 w strefie euro mają pewne właściwości prognostyczne dla samej strefy euro. Historycznie z okołorocznym wyprzedzeniem podaż pieniądza podpowiadała, co będzie się działo z tamtejszym PKB.