Sześć spadkowych sesji z rzędu, przełamanie poziomu 2400 pkt i domknięcie kwietniowej luki – tak w skrócie można opisać to, co działo się ostatnio na wykresie WIG20. Indeks dostał mocnej zadyszki i od majowego szczytu 2558 pkt stracił już 7,5 proc. Patrząc na układ najbliższych wsparć, wydaje się, że wskaźnik będzie zmierzał do 2300 pkt. Jednocześnie oscylator RSI dla 14 sesji sygnalizuje silne wyprzedanie rynku (24,5 pkt, czyli poziom najniższy od grudnia), więc niewykluczone, że dojdzie do odbicia.

Za optymistycznym scenariuszem przemawia teoria magnetyczności luk Piotra Neidka, analityka DM mBanku. Ekspert przedstawił ją w tym miejscu w połowie kwietnia, twierdząc wówczas, że WIG20 osiągnie w maju lokalny szczyt, a potem dojdzie do spadku i domknięcia kwietniowej luki 2405 pkt. Ekspert uważa, że dopiero takie cofnięcie daje możliwość wyprowadzenia kolejnej fali wzrostowej przez indeks blue chips.

Jak na razie jego prognoza sprawdziła się w 100 proc. WIG20 domknął lukę w minionym tygodniu, spadając w najgorszym momencie do 2361 pkt. Czy w związku z tym można liczyć na odbicie? – Wykonanie kroku w tył przez WIG20 do strefy 2403–2405 potwierdza, jak ważna jest teoria magnetyczności luk, koncepcja, która dla WIG20 sprawdza się od 15 lat. Wykonana została korekta, która umożliwia indeksowi wejście w nową falę hossy – tłumaczy ekspert. Jego zdaniem należy zauważyć, że ostatnie kilkusesyjne spadki zostały wykonane z oknem bessy, które na szczęście nie zostało jeszcze wypełnione, ani też nie została podjęta próba jego domknięcia. – Oznacza to, że pułapem wciągającym do siebie WIG20 powinien na początek okazać się 2501 pkt i jeśli dołoży się do tego tzw. siłę kontrakcji (autorska koncepcja; atak popytu po wcześniejszym, korekcyjnym cofnięciu – red.), wówczas na celowniku są poziomy rzędu 2672. Wdrapanie się tak wysoko, przy uwzględnieniu okresu dywidendowego ścinającego wycenę benchmarku blue chipów, byłoby tożsame z rozpoczęciem kolejnej fali hossy na GPW – mówi Neidek.

Jeśli ta prognoza okaże się tak trafna jak ta kwietniowa, to można być optymistą. Zwłaszcza że indeksy WIG, mWIG40 i sWIG80 zbliżyły się do ważnych wsparć, co również przemawia za odbiciem na warszawskim rynku. Aby jednak nie popadać w przesadnie dobry humor, warto zauważyć, że WIG20 spadł w środę poniżej 200-sesyjnej średniej kroczącej. W trwającej od 2013 r. konsolidacji zdarzyło się to 19 razy i w ośmiu przypadkach kończyło się to zejściem przynajmniej do 2300 pkt, a w najgorszych sytuacjach do 2150 pkt. Jeśli więc WIG20 nie wróci na najbliższych sesjach powyżej średniej (obecnie przy 2415 pkt), ryzyko pogłębienia przeceny znacznie wzrośnie.

[email protected]