Wybuchowa mieszanka rynkowa

Drugi tydzień czerwca nie należał do nudnych. Ale to, co będzie się działo w kolejnych dniach, przypomina beczkę prochu.

Publikacja: 14.06.2015 11:17

Roman Przasnyski

Roman Przasnyski

Foto: GG Parkiet

Wciąż toczące się targi z Grecją są tylko jedną z przyczyn niepewności. Nie można bowiem zapominać o danych o inflacji w strefie euro i Stanach Zjednoczonych oraz, oczywiście, o posiedzeniu Fedu.

Próba zakończenia korekty

Początek mijającego tygodnia przyniósł kontynuację spadków na większości parkietów i sprowadził indeksy w pobliże lub nawet nieco poniżej istotnych poziomów wsparcia. To skłoniło byki do podjęcia bardziej energicznych prób obrony swoich pozycji. Środowe zwyżki były bardzo dynamiczne, ale trudno na razie uznać ten ruch za definitywny początek przełomu. Imponujące jednorazowe odreagowanie to jeszcze za mało, by zanegować poważne sygnały słabości. Jego czwartkowa kontynuacja nie była już tak przekonująca, a początek piątkowego handlu do przyjemnych dla posiadaczy akcji nie należał.

W warunkach braku istotnych bodźców makroekonomicznych jako pretekst do ataku byków posłużyły ożywione nadzieje na porozumienie wierzycieli z Grecją. Choć w rzeczywistości żadne konkrety się nie pojawiły, wystarczyło tylko to, że w wyniku niespłacenia w planowanym terminie pierwszej czerwcowej raty zobowiązań wobec MFW świat się nie zawalił, a gotowość obu stron do negocjacji nawet się zwiększyła. Prowadzono je, nie zważając na porę dnia i nocy. Lekkie rozczarowanie nastąpiło w czwartek po południu, gdy negocjatorzy funduszu pożegnali Brukselę z wyraźną opinią o braku jakichkolwiek postępów. Na nic się zdały optymistyczne sygnały i zapewnienia unijnych oficjeli o determinacji, gotowości i woli osiągnięcia kompromisu oraz o tym, że jest on już coraz bliżej. Niewątpliwe jest jedynie to, że wchodzimy w drugą połowę czerwca, a skumulowana spłata odłożonych greckich płatności przypada na koniec tego miesiąca. Z każdym dniem może więc być coraz bardziej nerwowo, a szczególnie około 18 czerwca, gdy obradować będą ministrowie finansów strefy euro.

Niepewność pozostała

W efekcie niefortunnego zakończenia negocjacji zwyżkujący w czwartek momentami o 1,7 proc. DAX musiał poniechać próby ataku na 11,5 tys. punktów, pozostawiając tym samym niezbyt dobre wrażenie. Tylko nieco lepiej wypadł wskaźnik w Paryżu, powtarzający podobny manewr, choć z mniejszą dynamiką. Euforia, zaznaczona przekraczającą 8 proc. zwyżką, utrzymała się w czwartek jedynie w Atenach. Tamtejszy indeks radził sobie zresztą całkiem dzielnie w najtrudniejszym okresie nerwowych majowych negocjacji. Dwudniowy ruch w górę na głównych europejskich parkietach, mimo przyzwoitej dynamiki, nie był ostatecznie zbyt przekonujący, pozostawiając pole do popisu obu stronom rynku.

Jeszcze mniej przekonujące było to, co się działo na warszawskiej giełdzie. Czwartek wszystkie główne indeksy zakończyły lekko pod kreską. Mimo mocnej środowej zwyżki jedynie indeksowi największych spółek udało się w ciągu czterech sesji wyjść na symboliczny plus. Wskaźnik szerokiego rynku stracił 1,5 proc., mWIG40 spadł o 1 proc., ale najbardziej ucierpiał sWIG80, zniżkując o ponad 2 proc. WIG20 trwającą osiem sesji z rzędu fatalną serię zakończył we wtorek nieco poniżej 2340 punktów, cofając się do poziomu najniższego od 17 marca, tracąc od szczytu z końca kwietnia 211 punktów, czyli 8,3 proc., i redukując wcześniejszą falę wzrostową o ponad dwie trzecie. To korekta porównywalna z dwiema wcześniejszymi, trwającymi od września 2014 do stycznia 2015 r. i od listopada 2013 do stycznia 2014 r., z których każda odebrała indeksowi prawie 310 punktów, czyli około 12 proc. Każda miała postać formacji głowy z ramionami. Obecna zaczyna przypominać ten scenariusz. Jego realizacja sprowadziłaby WIG20 w okolice 2240 punktów, czyli dołka z 20 stycznia. W każdym razie obserwacja zachowania indeksu po ewentualnym powrocie w okolice 2415 punktów może być dość emocjonująca.

Ważne są tylko te dni...

Analiza tego, co się działo w bliższej oraz dalszej przeszłości, oczywiście jest istotna i może dawać trafne wskazówki. Zwolennicy analizy technicznej z pewnością będą się tego trzymać, ale w nadchodzącym tygodniu czeka nas sporo ważnych konkretów, które mogą wyznaczyć kierunek ruchu na rynkach. Kluczowa z tego punktu widzenia będzie środa. Jeśli potwierdzą się oczekiwania mówiące o 0,3-proc. inflacji w strefie euro, można się spodziewać wzrostu kursu wspólnej waluty oraz rentowności obligacji skarbowych państw eurolandu. Ruchy te mogą być dynamiczne także z powodu wieczornego posiedzenia Fedu. Nikt co prawda nie spodziewa się podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych właśnie tego dnia, ale potwierdzenie tego przeświadczenia raczej dolarowi nie pomoże. Wiele zależeć będzie jednak od tonu komunikatu i deklaracji, jakie padną na konferencji prasowej, a także treści projekcji Rezerwy Federalnej, zawierającej prognozy głównych wskaźników makroekonomicznych. Jeśli deklaracje Fedu okażą się jastrzębie, czyli potwierdzą wcześniejsze zapowiedzi gotowości rozpoczęcia cyklu zaostrzania polityki pieniężnej jeszcze w tym roku, a prognozy gospodarcze będą optymistyczne, amerykańska waluta może zyskać na wartości. Jak zachowa się giełda, naprawdę nie sposób przewidzieć. Z jednej strony może poczuć ulgę z powodu braku podwyżki stóp w czerwcu, której przecież jeszcze nie tak dawno się obawiano. Z drugiej jednak, bliskość perspektywy nadejścia tego historycznego momentu może nieco popsuć nastroje inwestorów. Mówiąc krótko, indeksy albo wzrosną, jeśli Fed uderzy w gołębią nutę, albo spadną, jeśli będzie się upierał przy podwyżce w tym roku. Od przewidywania bardziej użyteczne może się więc okazać reagowanie. Przy tym reakcja rynków nie musi nastąpić natychmiast, ale z pewnym opóźnieniem, wynikającym z potrzeby przetrawienia nowych danych. Późniejszy ruch może za to mieć charakter bardziej trwałej tendencji, w zależności od siły bodźców i ich interpretacji. Inwestorzy mogą też dać sobie czas do czwartku, gdy opublikowane zostaną dane o inflacji w USA, bardzo istotne z punktu widzenia polityki Fedu. Z ich oceną też sprawa może nie być prosta. Inflacja bazowa w ujęciu rok do roku ostatnio bowiem idzie w górę, sięgając w kwietniu 1,8 proc. Z kolei roczna dynamika cen konsumpcyjnych spada i znalazła się lekko poniżej zera, sygnalizując deflację.

Złoto, obligacje i inflacja

Rozbieżność między amerykańską inflacją bazową a konsumencką można z łatwością wyjaśnić wpływem notowań ropy naftowej na tę ostatnią. Nieco trudniej zinterpretować jednoczesny wzrost inflacji w strefie euro i lekką deflację w Stanach Zjednoczonych. Podpowiedzi nie daje obserwacja zachowania tradycyjnego papierka lakmusowego inflacji, czyli złota. Jego notowania od dziewięciu miesięcy oscylują wokół 1200 dolarów za uncję, nie dając żadnych w tym zakresie wskazówek. Styczniowa zwyżka do 1300 dolarów, szybko z nawiązką zredukowana, nie miała z inflacją wiele wspólnego. Od dwóch miesięcy cena kruszcu wydaje się nieczuła ani na zjawiska inflacyjne, ani na duże przecież wahania kursu dolara, ani na poważne zawirowania związane z Grecją.

Co ciekawe, mimo inflacyjnych rozbieżności oraz diametralnie różnych kierunków polityki pieniężnej EBC i Fedu identyczne tendencje można zauważyć zarówno na europejskim, jak i amerykańskim rynku długu. Wzrost rentowności obligacji USA rozpoczął się wcześniej i jest znacznie mniej dynamiczny niż papierów głównych państw europejskich, ale w obu przypadkach kierunek jest identyczny. To powoduje powrót teorii o końcu obligacyjnej hossy oraz odpływie kapitału z tego rynku. Problem w tym, że nie widać dokąd ten kapitał miałby przepływać. Złoto odpada. Rynek akcji? W Stanach Zjednoczonych S&P500 od początku roku zyskał niecałe 2,5 proc. Choć o końcu hossy wciąż nie można więc mówić, dynamika zdecydowanie przygasła. W Europie gwałtowny wzrost rentowności obligacji zbiegł się niemal idealnie w czasie z silną spadkową korektą na parkietach we Frankfurcie i w Paryżu. Trudno zaś przypuszczać, by kapitał masowo ruszył do Chin, mimo niedawnych informacji, że łączne obroty na tamtejszych giełdach przewyższyły wartość handlu na Wall Street, a indeksy na nich tylko od początku roku poszły w górę po ponad 50 proc.

[email protected]

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza