Amerykański koncern założony w 1903 roku przez Henry'ego Forda, w Detroit, to kolos, który swoim taśmowym systemem produkcji zrewolucjonizował amerykański, a zarazem i światowy przemysł, był wzorem nawet dla dygnitarzy w sowieckiej Rosji. I nie przeszkadzał im fakt, że przemysłowiec był zażartym antykomunistą. Firma dysponowała własnymi lasami, kopalniami, hutami, transportem wodnym, lotniczym i kolejowym. W swoich najlepszych czasach fabryka Forda zatrudniała około 100 tysięcy robotników.
W swojej ponad 100-letniej historii wypuścił spod skrzydeł dziesiątki wyjątkowych modeli. Sukces Forda zapoczątkował oczywiście słynny model T, ale po nim nastąpiły kolejne. Jedno z głównych miejsc w panteonie sław zajmuje ford mustang i aż dziw bierze, że dotąd go tu nie opisałem!
Mustang, produkowany od 1964 roku, jako amerykańska kontrofensywa dla europejskich wozów typu GT, zapoczątkował nowy segment samochodów, nazwany pony cars (w odróżnieniu od masywniejszych, większych muscle cars). „Pony" – o czym za sprawą popularnej kreskówki wie każdy rodzic nieznający nawet języka angielskiego – oznacza po prostu „kucyk". Skojarzenie sportowego, bezkompromisowego mustanga z tym niepozornym wierzchowcem może zaskakiwać, ale tak się właśnie stało. Od początku nowy model miał być propozycją dla młodych kierowców, poszukujących sportowego, niewielkiego auta. Nazwa idealnie nawiązywała do poczucia wolności i amerykańskich korzeni. Zanim wóz trafił do produkcji, powstały dwa prototypy – w latach 1962 i 1963. Atmosferę podkręciła też znakomita kampania reklamowa w prasie (w 2500 gazetach i czasopismach) i telewizji. W tej ostatniej obejrzało ją ponad 29 milionów osób. Już pierwszego dnia złożono 22 tys. zamówień na nowe mustangi. Milionowy egzemplarz zjechał z taśmy produkcyjnej niespełna dwa lata po premierze.
To bez wątpienia wóz kultowy, na co wpływ miała także popkultura. Zagrał w wielu znakomitych filmach, jeździli nim m.in. detektyw Frank Bullitt oraz James Bond, trafił też do gry komputerowej Need For Speed. Dotąd doczekaliśmy się sześciu generacji modelu. Ta najsłynniejsza, pierwsza, zbudowana na bazie modelu Falcon, produkowana była do 1973 roku, trzykrotnie przechodząc modyfikacje. Samochód oferowany był jako: dwudrzwiowy kabriolet, dwudrzwiowe coupe, dwudrzwiowy hatchback i dwudrzwiowy fastback. Miał też kilka wersji specjalnych, wśród nich przerobioną w firmie Shelby i dostosowaną do potrzeb wyścigów – Shelby GT500. Wyposażony w 7-litrowy, 550-konny (choć ograniczony do 330 KM) silnik, rozpędzał się do 240 km/h, a „setkę" osiągał w 6,7 sekundy.
Dziś to prawdziwy rarytas. Jeden z nich, z roku 1967, odrestaurowany w połowie lat 80. i w pełni zgodny z oryginalną specyfikacją, trafił właśnie na brytyjską aukcję w Goodwood i wyceniony został na 510–680 tys. zł. W tym wozie mamy szansę poczuć się jak Bullitt. Kto odpowie na ten amerykański zew wolności i dosiądzie narowistego kucyka?