Zarządy wielu spółek marzą o gotowym przepisie na zwiększenie sprzedaży. O sukces na tym polu nie jest łatwo, dlatego imponującym wzrostem biznesu mierzonym dynamiczną poprawą przychodów mogą się wykazać jedynie nieliczni.
Bariery wzrostu
Jak zauważa Tomasz Manowiec, zarządzający funduszami Noble Funds TFI, wzrost sprzedaży następuje zwykle jako konsekwencja przewagi kosztowej nad konkurentami lub jako efekt innowacyjnej technologii produktu. – Brak któregoś z tych elementów powoduje zwykle trudność w dynamicznym wzroście przychodów. Jednak obie strategie wymagają sporych nakładów inwestycyjnych, by dysponować najbardziej wydajnym i najnowocześniejszym parkiem maszynowym oraz know-how. Jest to istotna bariera dla wielu firm, które nie dysponują dostępem do kapitału – wskazuje Manowiec.
Seweryn Masalski, zarządzający MM Prime TFI, przekonuje, że część zarządów giełdowych firm świadomie rezygnuje ze strategii wzrostowej, uważając ją za zbyt ryzykowną. – Nie każda spółka zakłada dynamiczny wzrost przychodów, bo może to skutkować chociażby kompresją marż, a w bardziej negatywnych scenariuszach nawet spadkiem zysku netto czy stratą – wskazuje ekspert. – Jednocześnie ekspansja musi mieć swoje źródło finansowania, więc kluczowym problemem pozostaje kwestia potencjalnych obciążeń finansowych dla spółki w przypadku finansowania długiem oraz możliwości finansowania środkami własnymi lub emisją akcji. Tym samym najatrakcyjniejsze są te spółki, które potrafią wzrost przychodów połączyć ze stabilnymi marżami oraz relatywnie niskimi kosztami finansowania – dodaje Masalski.
Problemem brak oczekiwanych zysków
Zdaniem ekspertów do oceny spółek z dużą dynamiką wzrostu sprzedaży należy podchodzić ostrożnie. Jednym z najważniejszych czynników ryzyka jest zdolność firmy do utrzymania dotychczasowego tempa wzrostu. W takich przypadkach często prognozy okazują się zbyt optymistyczne. Jak mówią analitycy, kluczową rolę odgrywa czas, jaki dzieli przyrost przychodów od podobnego ruchu po stronie zysku. Im szybciej pojawiają się zyski, tym lepiej. – Atrakcyjność szybko rosnących spółek w dużym stopniu zależy od kosztów rozwoju. Pozytywnie oceniane są przedsiębiorstwa handlowe, w przypadku których nowe sklepy lub oddziały często zaczynają zarabiać na siebie już po kilku miesiącach, czego przykładem mogą być spółki odzieżowe, AmRest, Inter Cars czy Briju – wyjaśnia Seweryn Masalski. Nieco inaczej sprawa wygląda w przypadku rozwoju poprzez przejęcia. Wprawdzie daje to szanse na skokowy wzrost przychodów, ale wiąże się ze znacznie większym ryzykiem. – Rozwój przez przejęcia w wykonaniu polskich spółek często nie tworzy dodatkowego zysku dla akcjonariuszy. Powodem jest na przykład przewaga kosztów nad korzyściami synergii, jak wśród wielu akwizycji w sektorze informatycznym, ale udało się to w przypadku ostatnich transakcji Work Service. Bardzo trudne jest nabycie przedsiębiorstwa z problemami i jego restrukturyzacja – problemy z tym miał np. Rawlplug i PKN Orlen z Możejkami – wskazuje Masalski.
W dużo lepszej sytuacji są spółki posiadające swego rodzaju przewagi konkurencyjne w postaci know-how technologicznego, znanej marki albo w postaci dużej skali produkcji lub sprzedaży. Wśród przykładów eksperci wskazują na Medicalgorithmics, który jest jedną z niewielu firm z sektora technologicznego posiadających unikalny produkt, który osiągnął globalny sukces. – Wprowadzenie z sukcesem nowego produktu na rynek to najlepszy sposób na szybki rozwój. Z powodzeniem swój rozwój opierają na tym Medicalgorythmics, Benefit System czy CD Projekt. Niestety, na etapie tworzenia produktu bywa i tak, że realizacja mija się z założeniami. Problemy ze swoimi flagowymi produktami mają np. Pharmena i LZMO – zwraca uwagę Masalski.