Na czwartkowym wybuchu entuzjazmu, koncentrującym się na papierach banków, trudno jednak opierać rachuby na bardziej trwałą poprawę sytuacji na naszej giełdzie. Tym bardziej że doszło jedynie do chwilowego oddalenia rozwiązania problemu, wskutek hibernacji prac nad ustawą o pomocy frankowiczom w ramach sejmowych procedur. Kwestia powróci już w niedalekiej przyszłości, prawdopodobnie w wersji jeszcze bardziej radykalnej niż dotychczasowe propozycje. Towarzyszyć jej będzie z pewnością jeszcze bardziej poważny, bo mający charakter rozwiązania systemowego, pomysł wprowadzenia podatku bankowego. Przypomnieli o nim przedstawiciele partii szykującej się do przejęcia władzy, wciąż jednak nie przybliżając jego szczegółów. Zapowiedź, że wszystkie jego elementy, łącznie z wysokością obciążenia, mogą jeszcze podlegać modyfikacjom, została przyjęta za dobrą monetę. Jak będzie w rzeczywistości, dopiero się okaże, a niepewność z tym związana pewnie jeszcze nieraz będzie na rynku odczuwalna.
Banki kontra energetyka plus surowce
Rozwój wydarzeń na warszawskim parkiecie w ostatnich dniach przynosi kilka interesujących obserwacji. Indeks naszych największych spółek zachowywał się stosunkowo dobrze na tle emerging markets, czy szerzej rzecz ujmując, parkietów o podwyższonym ryzyku. Tej stawce przewodziły indeksy giełd azjatyckich oraz wskaźniki w Moskwie i Atenach. Poszukując różnego rodzaju czynników, wpływających na zachowanie naszego rynku, wciąż więc nie należy zapominać o tej dominującej zależności, czy przynależności do określonej grupy rynków.
Druga cecha charakterystyczna kilku minionych sesji, to zarysowanie się wyraźnej przewagi WIG20 nad wskaźnikami małych i średnich spółek. Stanowi to odwrócenie tendencji typowej dla horyzontu ostatnich dwóch–trzech miesięcy, a szczególnie widocznej z perspektywy liczonej od początku roku, w której wciąż mWIG40 i sWIG80 mają dużą przewagę nad wskaźnikiem blue chips. Prawdopodobnie to odwrócenie nie ma trwałego charakteru i w dużej mierze uwidoczniło się dzięki bardzo dobrej dla WIG20 sesji z minionego czwartku. Bez jej uwzględnienia, nie tylko nie byłoby owej przewagi, ale też można by utyskiwać, że wskaźnik największych firm tkwi od ponad dwóch tygodni w marazmie między 2120 a 2160 punktów. Licząc od „czarnego poniedziałku", czyli 24 sierpnia do minionej środy, poszedł w górę o 4 proc., podczas gdy DAX zyskał niemal dwa razy więcej. Co prawda mWIG40 i sWIG80 w tym czasie także nie zachwyciły dynamiką odrabiania strat po pamiętnym tąpnięciu, a ich sytuacja, mierzona dystansem od poziomu, z którego ono nastąpiło, jest gorsza niż w przypadku WIG20, ale to wciąż tylko perspektywa krótkookresowa.
Trzecie spostrzeżenie wiąże się z bardzo zmiennym zachowaniem w ostatnim czasie trzech głównych sektorów w WIG20. W pierwszej fazie odrabiania strat po czarnym poniedziałku, w górę zgodnie szły zarówno spółki energetyczne, surowcowe, jak i banki. Równą zwyżkową formę, głównie dzięki akcjom KGHM, prezentował sektor surowcowy. Już po trzech dniach WIG Energetyka znacząco zniżkował, a nieco dłużej trzymały się banki. Pierwsza część minionego tygodnia przyniosła z kolei silne zwyżki walorów spółek energetycznych i spadek papierów banków. W czwartek znów wszystkie trzy segmenty solidarnie zwyżkowały. W tych wahaniach wciąż więc widać wpływ polityki, a nie fundamentów, czyli o wykrystalizowaniu się bardziej trwałej tendencji trudno mówić. Tym bardziej że w przypadku surowców, sytuacja także jest mocno niepewna i inwestorzy również kierują się bardziej emocjami i chwilowymi impulsami niż solidnymi widokami na zmianę układu sił popytu i podaży.
Azja budzi nadzieje
Sytuacja na chińskiej giełdzie budząca do niedawna największe obawy na pozostałych rynkach, wyraźnie się uspokoiła. Tylko poniedziałek, który był pierwszym dniem handlu, po świątecznej przerwie, przyniósł poważniejszy spadek indeksów. Niespełna 1,5-proc. czwartkową zniżkę można uznać za symboliczną. Shanghai Composite od dołka z 26 sierpnia wzrósł o ponad 9 proc. Wciąż można mieć podejrzenia, że za tym ruchem nie stoją naturalne siły rynkowe, lecz działania administracyjne, mające na celu poprawę nastrojów i złagodzenie wahań. Do tego repertuaru można zaliczyć wypowiedź gubernatora Ludowego Banku Chin dotyczącą jego przekonania o tym, że spadki na giełdzie dobiegają końca oraz zapowiedź wprowadzenia przez giełdę takich mechanizmów stabilizujących notowania, jak ograniczenie dopuszczalnych zmian kursu do 5 proc. na sesję i czasowe wstrzymywanie handlu. Niezależnie od powodów, chińska giełda już nie straszy inwestorów i to niewątpliwy postęp. Nastroje wyraźnie poprawił też potężny, sięgający 7,7 proc. środowy skok indeksu na giełdzie japońskiej. Dzień później został on wyraźnie skorygowany, ale można mieć nadzieję, że przynajmniej na jakiś czas oddalił widmo kontynuacji przeceny. Tym bardziej jeśli wziąć pod uwagę, że powód zwyżki, czyli zapowiedź obniżenia podatku, z pewnością przyczyni się do poprawy kondycji japońskich firm i pobudzenia wzrostu gospodarczego.