Bankowy optymizm na warszawskiej giełdzie

Choć na światowych rynkach utrzymuje się wciąż duża nerwowość i niezdecydowanie, indeks naszych największych spółek po kilkudniowym marazmie poszedł wyraźnie w górę. Siłę czerpał jednak niemal wyłącznie z odroczenia kwestii związanych z obciążeniem banków pomocą dla zadłużonych we frankach.

Aktualizacja: 06.02.2017 19:13 Publikacja: 13.09.2015 15:40

Bankowy optymizm na warszawskiej giełdzie

Foto: Fotorzepa, Grzegorz Psujek gkmp Grzegorz Psujek

Na czwartkowym wybuchu entuzjazmu, koncentrującym się na papierach banków, trudno jednak opierać rachuby na bardziej trwałą poprawę sytuacji na naszej giełdzie. Tym bardziej że doszło jedynie do chwilowego oddalenia rozwiązania problemu, wskutek hibernacji prac nad ustawą o pomocy frankowiczom w ramach sejmowych procedur. Kwestia powróci już w niedalekiej przyszłości, prawdopodobnie w wersji jeszcze bardziej radykalnej niż dotychczasowe propozycje. Towarzyszyć jej będzie z pewnością jeszcze bardziej poważny, bo mający charakter rozwiązania systemowego, pomysł wprowadzenia podatku bankowego. Przypomnieli o nim przedstawiciele partii szykującej się do przejęcia władzy, wciąż jednak nie przybliżając jego szczegółów. Zapowiedź, że wszystkie jego elementy, łącznie z wysokością obciążenia, mogą jeszcze podlegać modyfikacjom, została przyjęta za dobrą monetę. Jak będzie w rzeczywistości, dopiero się okaże, a niepewność z tym związana pewnie jeszcze nieraz będzie na rynku odczuwalna.

Banki kontra energetyka plus surowce

Rozwój wydarzeń na warszawskim parkiecie w ostatnich dniach przynosi kilka interesujących obserwacji. Indeks naszych największych spółek zachowywał się stosunkowo dobrze na tle emerging markets, czy szerzej rzecz ujmując, parkietów o podwyższonym ryzyku. Tej stawce przewodziły indeksy giełd azjatyckich oraz wskaźniki w Moskwie i Atenach. Poszukując różnego rodzaju czynników, wpływających na zachowanie naszego rynku, wciąż więc nie należy zapominać o tej dominującej zależności, czy przynależności do określonej grupy rynków.

Druga cecha charakterystyczna kilku minionych sesji, to zarysowanie się wyraźnej przewagi WIG20 nad wskaźnikami małych i średnich spółek. Stanowi to odwrócenie tendencji typowej dla horyzontu ostatnich dwóch–trzech miesięcy, a szczególnie widocznej z perspektywy liczonej od początku roku, w której wciąż mWIG40 i sWIG80 mają dużą przewagę nad wskaźnikiem blue chips. Prawdopodobnie to odwrócenie nie ma trwałego charakteru i w dużej mierze uwidoczniło się dzięki bardzo dobrej dla WIG20 sesji z minionego czwartku. Bez jej uwzględnienia, nie tylko nie byłoby owej przewagi, ale też można by utyskiwać, że wskaźnik największych firm tkwi od ponad dwóch tygodni w marazmie między 2120 a 2160 punktów. Licząc od „czarnego poniedziałku", czyli 24 sierpnia do minionej środy, poszedł w górę o 4 proc., podczas gdy DAX zyskał niemal dwa razy więcej. Co prawda mWIG40 i sWIG80 w tym czasie także nie zachwyciły dynamiką odrabiania strat po pamiętnym tąpnięciu, a ich sytuacja, mierzona dystansem od poziomu, z którego ono nastąpiło, jest gorsza niż w przypadku WIG20, ale to wciąż tylko perspektywa krótkookresowa.

Trzecie spostrzeżenie wiąże się z bardzo zmiennym zachowaniem w ostatnim czasie trzech głównych sektorów w WIG20. W pierwszej fazie odrabiania strat po czarnym poniedziałku, w górę zgodnie szły zarówno spółki energetyczne, surowcowe, jak i banki. Równą zwyżkową formę, głównie dzięki akcjom KGHM, prezentował sektor surowcowy. Już po trzech dniach WIG Energetyka znacząco zniżkował, a nieco dłużej trzymały się banki. Pierwsza część minionego tygodnia przyniosła z kolei silne zwyżki walorów spółek energetycznych i spadek papierów banków. W czwartek znów wszystkie trzy segmenty solidarnie zwyżkowały. W tych wahaniach wciąż więc widać wpływ polityki, a nie fundamentów, czyli o wykrystalizowaniu się bardziej trwałej tendencji trudno mówić. Tym bardziej że w przypadku surowców, sytuacja także jest mocno niepewna i inwestorzy również kierują się bardziej emocjami i chwilowymi impulsami niż solidnymi widokami na zmianę układu sił popytu i podaży.

Azja budzi nadzieje

Sytuacja na chińskiej giełdzie budząca do niedawna największe obawy na pozostałych rynkach, wyraźnie się uspokoiła. Tylko poniedziałek, który był pierwszym dniem handlu, po świątecznej przerwie, przyniósł poważniejszy spadek indeksów. Niespełna 1,5-proc. czwartkową zniżkę można uznać za symboliczną. Shanghai Composite od dołka z 26 sierpnia wzrósł o ponad 9 proc. Wciąż można mieć podejrzenia, że za tym ruchem nie stoją naturalne siły rynkowe, lecz działania administracyjne, mające na celu poprawę nastrojów i złagodzenie wahań. Do tego repertuaru można zaliczyć wypowiedź gubernatora Ludowego Banku Chin dotyczącą jego przekonania o tym, że spadki na giełdzie dobiegają końca oraz zapowiedź wprowadzenia przez giełdę takich mechanizmów stabilizujących notowania, jak ograniczenie dopuszczalnych zmian kursu do 5 proc. na sesję i czasowe wstrzymywanie handlu. Niezależnie od powodów, chińska giełda już nie straszy inwestorów i to niewątpliwy postęp. Nastroje wyraźnie poprawił też potężny, sięgający 7,7 proc. środowy skok indeksu na giełdzie japońskiej. Dzień później został on wyraźnie skorygowany, ale można mieć nadzieję, że przynajmniej na jakiś czas oddalił widmo kontynuacji przeceny. Tym bardziej jeśli wziąć pod uwagę, że powód zwyżki, czyli zapowiedź obniżenia podatku, z pewnością przyczyni się do poprawy kondycji japońskich firm i pobudzenia wzrostu gospodarczego.

Główne giełdy niezdecydowane

Choć na parkietach w Paryżu i Frankfurcie szybko zapomniano o czarnym poniedziałku, to wciąż trudno mówić o poprawie nastrojów. Oba indeksy poruszają się w bok w oczekiwaniu na bardziej zdecydowany impuls. CAC40 wciąż nie może wzbić się trwale powyżej 4600 punktów, a DAX nie ma sił, by przedostać się ponad 10 500 punktów. Przy tym po sesjach silnie zwyżkowych z reguły następuje równie mocna kontra niedźwiedzi. W tej zmienności trudno wychwycić jakiekolwiek prawidłowości, a decyzjami inwestorów kierują emocje i impulsy, płynące raz z Chin, innym razem z EBC czy Stanów Zjednoczonych.

Na Wall Street jest podobnie. Wahania wciąż są spore, zmiany nastrojów następują co sesję, a efekt z punktu widzenia rysowania się tendencji jest niemal neutralny. S&P500 miota się nerwowo wokół poziomu 1950 punktów, a Dow Jones oscyluje między 16 a 16,5 tys. punktów. Wszystko wskazuje na to, że nic się nie zmieni, póki Fed nie da sygnału. Trzeba czekać do czwartku i mocno się trzymać, albo stać z boku.

Luzowanie ma wciąż dużą przyszłość

Choć oczywiście kluczowe znaczenie dla sytuacji na rynkach finansowych ma w najbliższym czasie to, co zrobi amerykańska rezerwa federalna, to jednak nie można bagatelizować tego, co mówią i robią pozostałe banki centralne. Fed w swym dążeniu do zaostrzania polityki pieniężnej jest bowiem zdecydowanie osamotniony. Co prawda Bank Anglii zaczyna się nad zaostrzeniem zastanawiać, ale zanim dojrzeje do decyzji, upłynie jeszcze trochę czasu. Europejski Bank Centralny już wyraźnie zadeklarował swoją gotowość, zarówno do rozszerzenia skali, jak i wydłużenia w czasie programu skupu obligacji skarbowych, jeśli tylko zajdzie taka potrzeba. Tym razem najprawdopodobniej rozpoczęcie ewentualnych działań w tym zakresie, nie napotka na opór z czyjejkolwiek strony. Ta gotowość może być wystawiona na próbę już w najbliższych dniach. Bank Japonii i Ludowy Bank Chin gotowości deklarować już nie muszą, a zadziałać mogą w każdej chwili. Na razie od tego obowiązku odciążają je zapowiedzi rządów obu tych krajów, dotyczące poluzowania polityki podatkowej oraz wsparcia gospodarek poprzez zwiększenie wydatków z budżetu, bądź też zastosowania innych mechanizmów stymulacji. Nad tego typu mechanizmami prace prowadzone są zresztą w sposób skoordynowany, o czym przypomniano podczas niedawno zakończonego szczytu G20. Na następnym, mającym się odbyć jeszcze w tym roku, przedstawione mają zostać bardziej szczegółowe plany reform oraz wspólnej strategii zwiększenia inwestycji służących przyspieszeniu globalnego wzrostu gospodarczego.

[email protected]

Parkiet PLUS
Sytuacja dobra, zła czy średnia?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"
Parkiet PLUS
Co z Ukrainą. Sobolewski z Pracodawcy RP: Samo zawieszenie broni nie wystarczy