Niewątpliwą zaletą budowania biznesu od podstaw jest dużo mniejsze ryzyko. Nie trzeba ponosić jednorazowych dużych wydatków, które są konieczne przy przejęciach. – Wzrost organiczny jest często bezpieczniejszy i bardziej przewidywalny. Spółka ma lepszą kontrolę nad prowadzoną ekspansją, możliwość korygowania rozwoju i jeśli coś pójdzie nie tak, może wycofać się bez większych strat. W przypadku przejęć istnieje duże ryzyko związane z przejmowanym podmiotem i jego rzeczywistą kondycją. Poza tym można przepłacić. Trudno jest oszacować i wynegocjować odpowiednią cenę za przejmowany biznes – zaznacza Seweryn Masalski, zarządzający z MM Prime TFI.
Jest też druga strona medalu. W przypadku strategii opartej na wzroście organicznym trudno oczekiwać równie szybkich efektów, jakie może dać zakup gotowych biznesów. Niemniej zarządy wielu firm wychodzą z założenia, że ich model biznesu umożliwi im wzrost bez konieczności przejmowania innych podmiotów. – Rodzime spółki najczęściej decydują się na wzrost organiczny, gdy dotyczy to rynków nienasyconych w dany produkt lub usługę. Mowa tu o paczkomatach (Integer) lub grach komputerowych (CD Projekt) na całym świecie, windykacji polubownej w Europie (Kruk). Decydującym argumentem może być też szybko rosnący rynek, jak obecnie w budownictwie czy motoryzacji. Natomiast oba te czynniki występują w przypadku sieci odzieżowych i restauracji w Polsce i regionie – wylicza Masalski
Od przeciętniaka do lidera
Na wzrost organiczny postawiły spółki z sektora detalicznego. Kluczem są w tym przypadku inwestycje w rozbudowę sieci sprzedaży. Za przykład może posłużyć CCC, które dzięki zastosowaniu tej strategii w ciągu ostatnich dziesięciu lat blisko siedmiokrotnie zwiększyło swoją roczną sprzedaż z 278 mln zł do ponad 2 mld zł. Maria Mickiewicz, analityk ING Securities, uważa, że spółka nie wyczerpała jeszcze możliwości wzrostu. – Na najbliższe dwa lata widzimy cały czas spory potencjał wzrostu wyników w CCC w oparciu o dotychczasowe rynki Europy Środkowej, gdzie dzięki systematycznym otwarciom nowych sklepów spółka zbudowała pozycję wiodącego gracza. Jednak zgodnie z moimi założeniami do końca 2017 r. CCC zbliży się do poziomów nasycenia na rynkach regionu, jeśli chodzi o liczbę placówek. W Polsce może to nastąpić szybciej. Wówczas konieczne będzie wsparcie wzrostu przez nowe rynki – uważa specjalistka.
Szansą na długofalowy wzrost miała być rozpoczęta w 2013 r. ekspansja na rynkach Europy Zachodniej – w Niemczech i Austrii. – Po dwóch latach działalności, niestety, jak do tej pory oba rynki rozczarowują, jeśli chodzi o poziomy sprzedaży w przeliczeniu na metr kwadratowy. Po uwzględnieniu znacząco wyższych kosztów działalności oba rynki przynoszą straty. W związku z tym oczekujemy istotnego spowolnienia tempa wzrostu wyników w CCC po 2017 r. – ocenia Mickiewicz. Jednocześnie analityczka upatruje szansy w decyzji zarządu o wejściu w segment e-commerce poprzez przejęcie spółki e-obuwie.pl.
Nieco inny model rozwoju organicznego zastosował Kruk. Kluczowe okazało się posiadanie przewagi konkurencyjnej – modelu biznesowego polegającego na negocjacjach z dłużnikiem. W 2014 r. zarobiła już na czysto ponad 150 mln zł, podczas gdy w 2009 roku, gdy debiutowała na GPW jej roczny zysk wyniósł nieco ponad 20 mln zł. – Spółka pozyskuje kolejne portfele długów, dzięki czemu notuje systematyczny wzrost spłat. Nie bez znaczenia jest wysoka efektywność biznesu, odznaczająca się najwyższym w branży poziomem spłat – ocenia Łukasz Jańczak, analityk Haitong Banku.