Hasłem przewodnim grudniowego Kongresu „Parkietu" była rola giełdy w rozwoju gospodarki. Paneliści przestrzegali przed dalszą marginalizacją GPW. Jak widzi pan przyszłość naszego rynku?
Niestety, ten rynek czeka dalsza marginalizacja, jeśli nie stanie się on bardziej konkurencyjny. Mam na myśli zarówno niższe prowizje, usprawnienia organizacyjne, jak i jasne prawo.
Bez radykalnych obniżek kosztów transakcyjnych dla inwestorów nic się nie poprawi. Kilka miesięcy temu rozmawialiśmy z GPW o utworzeniu domu maklerskiego, w którym prowizje dla finalnych klientów wynosiłyby 0,05 proc. - ale nic z tego nie wynikło.
Można mieć zastrzeżenia do tego, że w Radzie Giełdy, wyłączając przewodniczącego Wiesława Rozłuckiego, zasiadają wyłącznie przedstawiciele domów maklerskich i kancelarii prawnych. Praktyków rynku brak. W ubiegłym roku kandydowałem do rady, ale niestety nie uzyskałem poparcia.
Uważam też, że Komisja Nadzoru Finansowego utraciła kontakt z rynkiem kapitałowym i dąży do jego unicestwienia. Wygląda na to, że nadzorcy przestała wystarczać rola, do której został powołany. KNF ma głównie kontrolować realizację obowiązków informacyjnych, tymczasem wkracza w sferę działalności gospodarczej spółek, a co najdziwniejsze – zaczyna podważać wyroki i orzeczenia niezawisłych sądów. KNF ma szerokie uprawnienia w stosunku do sektora bankowego, ale nie w przypadku pozostałych spółek.