Pozytywnie zmienia się jakość krajowego rynku sztuki. Młodzi wchodzą na ten rynek z nowymi inicjatywami, które mogą odmienić handel. Tydzień temu pisałem o nowych międzynarodowych targach sztuki, które odbędą się w kwietniu w Warszawie (www.art-fair.pl). Teraz nowy dom aukcyjny Art in House ujawnił termin aukcji polskiej młodej sztuki w Brukseli. Jakby tego było mało, rośnie popyt, rosną ceny. To zachęca właścicieli do wypuszczania na rynek nieznanych wcześniej skarbów dawnej sztuki.
Warszawski dom aukcyjny Art in House (www.artinhouse.pl) powstał w kwietniu 2015 r. i zorganizował dotychczas sześć aukcji. Teraz 2 lutego wspólnie z belgijskim domem aukcyjnym The Bru Sale (www.thebrusale.com) zorganizuje aukcję 173 prac młodych polskich artystów. Aukcja odbędzie się 2 lutego w Brukseli, obrazy można licytować także na portalu Artinfo.pl (www.artinfo.pl).
Ceny wywoławcze są zachęcająco niskie, wynoszą 200 euro. W kraju porównywalne malarstwo sprzedawane jest na aukcjach młodej sztuki z cenami wywoławczymi między 500 zł a 1,5 tys. zł. Dokonano ostrej selekcji jakościowej. Zgromadzono obrazy m.in. Violi Tycz, Witolda Abako, Lecha Batora, Wojciecha Brewki, Grzegorza Klimka, Bartłomieja Kotera czy Janusza Orzechowskiego.
Czas ożywić skansen
Na krajowym rynku sztuki taka próba wyjścia w świat to zaskakująca inicjatywa, podobnie jak wspomniane powyżej wiosenne targi. To inicjatywy młodych ludzi, którzy dopiero wchodzą na rynek. Chorobą krajowego handlu sztuką od lat jest brak wymiany pokoleniowej. Od 25 lat wciąż te same osoby stosują w handlu zużyte, nieskuteczne schematy myślowe i metody działania. Średnia wieku w branży dawno temu przekroczyła wiek emerytalny.
Faktem jest, że do zawodu antykwariusza w 1989 r. weszły całkiem przypadkowe osoby. Najczęściej byli to kolekcjonerzy lub nieoficjalni dostawcy, którzy w czasach PRL wstawiali towar w komis do państwowej Desy. Osoby te działają do dziś. Zwykle nie znają języków obcych, nie znają metod ani skali światowego handlu, nierzadko nie potrafią obsługiwać internetu. Nasz rynek sztuki to w pewnym sensie skansen. To bodaj jedyna dziedzina gospodarki, do której nie wszedł obcy kapitał.