16 stycznia w Centrum Nauki Kopernik ogłoszono powołanie Rady ds. Innowacyjności. Na jej czele stanął wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki. Do 2020 r. na programy wspierające innowacje, koordynowane przez Radę, ma trafić 16 mld euro. Przy okazji jej powołania podkreślono, że prawdziwie innowacyjne gospodarki to te o „znakomitej współpracy pomiędzy nauką, biznesem i państwem".
Przepływ kapitału w dobrym kierunku
Nie wspomniano, że prawdziwie innowacyjne gospodarki mają inną wspólną cechę. Lista 15 najbardziej innowacyjnych krajów świata wg Bloomberga w dużej mierze pokrywa się z zestawieniem rynków, na których wartość kapitalizacji notowanych spółek do PKB jest najwyższa (szczegóły na wykresie). Brakuje tylko dwóch krajów, gdzie wspomniany wskaźnik przyjmuje najwyższą wartość na świecie: Hongkongu – 1,1 tys. proc., i RPA – blisko 270 proc.
– Nie będzie innowacyjnej gospodarki bez rozwiniętego rynku kapitałowego. Innowacyjności nie osiąga się wyłącznie drogą subwencji, programów pomocowych i decyzji administracyjnych – podkreśla Tomasz Adamus, prezes MetLife TFI. – Relatywna wielkość rynku kapitałowego w stosunku do gospodarki jest najważniejszym czynnikiem mającym wpływ na tempo realokacji kapitału, które leży u podstaw innowacyjności. Umożliwia przepływ pieniędzy ze schyłkowych sektorów i firm w stronę tych, które szybko się rozwijają – wyjaśnia Adamus.
Nie ulega jednak wątpliwości, że innowacyjne spółki na pierwszym etapie rozwoju często są za małe, żeby pozyskiwać kapitał przez giełdę – nawet przez rynek NewConnect. – Żeby debiut na alternatywnym rynku się opłacał, taki start-up powinien mieć przynajmniej 5–15 mln zł kapitalizacji – tłumaczy dr Maciej Wieloch, wykładowca na SGH i prezes Infini, wehikułu inwestującego w innowacyjne projekty, m.in. w ramach programu Bridge Alfa współfinansowanego przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Dlatego jeżeli mówimy o finansowaniu projektów na początkowym etapie rozwoju, zaangażowanie pieniędzy publicznych jest niezbędne. – Ryzyko inwestycji jest duże, a potrzebny kapitał często zbyt mały, żeby pozyskać inwestorów finansowych, nakładami dzielą się więc państwowe jednostki i mniejsze, specjalistyczne fundusze – wyjaśnia Wieloch.
Choć rynek kapitałowy pojawia się dopiero na późniejszym etapie, jego rola również jest kluczowa. – Dopiero kiedy spółka osiągnie już pewną masę krytyczną, do gry wchodzi większy kapitał prywatny. Dysponujący nim inwestorzy lubią mieć możliwości wyjścia z inwestycji przez wystarczająco płynną giełdę. Dlatego rządowym programom wsparcia innowacyjności powinny towarzyszyć działania nakierowane na poprawę wizerunku i zwiększenie stabilności rynku kapitałowego. Inaczej prywatni udziałowcy innowacyjnych spółek będą szukali sposobów wyjścia z inwestycji za granicą – znajdując tam inwestorów strategicznych lub płynne i stabilne rynki kapitałowe – przestrzega Wieloch.